"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















czwartek, 31 stycznia 2013

Niech Pani uważa...

"Niech Pani uważa, tam leży psie gówno..." - powiedział do mnie przechodzień. A że słuchałam przez słuchawki muzyki, poprosiłam, aby powtórzył...
Dobry człowiek... cóż zasłuchana w muzykę mogłabym w coś wdepnąć...
Ale niezwykłym dla mnie było to, że mi o tym powiedział... Jakoś tak szłam i zastanawiałam się nad faktem, że no tak, Plymouth należy raczej do zasranych miast. 
Co mam na myśli? 
A no to, że idąc na spacer, powiedzmy 2 - 3 km raczej natkniemy się z jeden raz na psią kupę. W porównaniu do polskich realiów, Plymouth wypadłoby świetnie, jeśli chodzi o czystość. Ale, że jest zamieszkane w dość sporej mierze przez ludzi średniej klasy (średnie zarobki, średnie wykształcenie, średnie IQ, średni poziom życia, średnia świadomość tego, co się dzieje i po co, itd), to niestety takie rzeczy spotyka się częściej niż w takim Truro, Exeter czy małych miasteczkach w Parku Dartmoor.

Wspominam ten temat też dlatego, że mam dzieci, z czego jedno jest niepełnosprawne  i to w takiej mierze, że nie ma pojęcia, co to jest psia kupa, i że się tego nie dotyka, a tym bardziej nie smakuje. A w parku, czy gdziekolwiek na trawie nie byłoby szans, by ją upilnować. I z tego powodu cieszę się, że przyszło mi żyć w Anglii. I choć chodniki w Plymouth czasem są ozdobione tym czy tamtym, to jednak parki są czyste i jedynym problemem jest to, czy trawa jest wystarczająco sucha by usiąść...

Pamiętam osiedle w Katowicach gdzie Asia chodziła do przedszkola. Była wiosna i śnieg zszedł odkrywając całe bogactwo psiej natury i ich właścicieli... Zawsze, oprócz czasu studiów, mieszkałam na wsi i powiem szczerze, że do tego mojego odkrycia nie miałam pojęcia jak wielki jest to problem w polskich miastach..

A tak niewiele potrzeba... wyrozumiały właściciel i woreczek... Psiarą nie jestem, nie byłam i chyba nie będę, ale rozumiem, że człowiek może tak bardzo kochać zwierzęta, że czyni z nich członków rodziny. A skoro po sobie i po swoich dzieciach sprzątamy, to powinniśmy to również robić za tych naszych milusińskich, którzy nie są wstanie tego zrobić sami.


W nawiązaniu do zdjęcia dodam, że w Plymouth mandat za nie posprzątanie za swoim psem wynosi 1000 funtów... Trzeba tylko kogoś złapać... Myślę, że 5000zł nauczyłoby niejednego lenia czystości.

2 komentarze:

  1. Niestety w Polsce mało kto przestrzega tego, żeby nosić ze sobą worek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym nie sprzątała, dlatego nie mam psa i nie mam zamiaru miec :)
    Ale też dlatego nie lubię, jak śnieg spływa bo widac co pod nim było :(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...