"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















piątek, 13 maja 2011

Bardzo złe wiadomości

W lutym (2008r.) ponownie udaliśmy się do szpitala na kolejny rezonans magnetyczny mózgu. Konieczna była narkoza, ale na szczęście spędziliśmy tam tylko połowę dnia. Wyniki, jak zawsze, miały dotrzeć pocztą. Na początku marca Olek musiał wrócić do Polski na jeden tydzień by zastąpić swoja mamę w aptece. Na tych kilka dni przyjechał pomagać mi mój tata. Jak to dziadkowie, najlepiej spisują się przy karmieniu i zabawianiu wnuków, tak tez i mój tata, oj bardzo mnie odciążył w opiece nad Asią. Mieliśmy wtedy zaplanowana pierwszą wizytę u neurologa (pierwszą po wyjściu ze szpitala). Na spotkanie zabrałam ze sobą znajomą, Kasię, która, w razie problemów z dogadaniem się, miała mi pomóc w tłumaczeniu. Oczywiście dziadzio jechał z nami, gdyż po wizycie w klinice, zorganizowaliśmy mu zwiedzanie prawdziwej angielskiej farmy - mu Dylana, chłopaka Kasi.
w poczekalni w szpitalu z ciocią Kasią

widok na podwórze farmy

Lekarzy rozumiałam bez problemu, bardzo się starali. Tłumaczyli mi wyniki rezonansu, w kółko o zmniejszonej korze mózgowej, o jej słabszym pofałdowaniu, łącznie z rysowaniem tego jak jest a jak powinno być. Rozumiałam wszystko oprócz tego, jakie to będzie miało konsekwencje dla rozwoju Asi. Ale tego nikt nie wiedział. W domu sama próbowałam tłumaczyć opis wyników badań, ale miałam wrażenie, że chyba nie idzie mi to dobrze. Gdy wrócił Olo, musiał usiąść gdy to wszystko czytał. Asia miała rozległe zniszczenia w mózgu, czyli to, czego obawialiśmy się najbardziej. Jedyny plus, że nie było juz stanu zapalnego. Ta informacja dosłownie nas sparaliżowała. Teraz nic nie było pewne...





W związku z tym, że nadal nie była znana przyczyna choroby Asi, a ja byłam w ciąży, poprosiliśmy o skierowanie do kliniki na Great Ormond Street w Londynie. Doktor Collinson od razu dał nam swoją akceptację. Obiecal znaleźć drugiego lekarza specjalistę, który również da nam akceptację na skierowanie do tamtejszej kliniki. Dopiero dwie opinie pozwolą na rozpatrzenie naszej prośby o przyjecie na badanie diagnostyczne w Londynie. Niestety czas oczekiwania to min. 3 miesiące, a my zastanawialiśmy sie nad powrotem do Polski, aby rehabilitować Asię. Ale wiedzieliśmy, ze jak tylko będzie termin, to się na pewno tam stawimy. W końcu to Great Ormond Street Hospital, jeden z najlepszych na świecie, jeśli chodzi o badanie mózgu u dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...