Chciałabym napisać: "Ludzie, cud się zdarzył!!!", ale nie napiszę, jeszcze nie teraz...
Może jestem za blisko Asi, by go dostrzec??? Ci, którzy widują ją rzadko, widzą więcej?
Nie wiem, może widzą różnice, które dla mnie zasłonięte są przez codzienność?
Może...
Jedno, co z całkowitą pewnością potwierdzam to to, że jest progres...
I jest on zazwyczaj najbardziej dostrzegany jesienią, tuż po naszym urlopie. Nie wiem na ile ma to związek z delfinoterapią... po prostu nie wiem. Mam wrażenie, że to, co delfiny robią, to wysyłają do Asi mózgu bombę stymulacyjną, która sprawia, że pracuje on jakby na szybszych obrotach. W tym roku bardziej to dostrzegam... Ale po kolei...
Po zeszłorocznej delfinoterapii, Asia zaczęła się lepiej i dłużej koncentrować. Zdecydowanie jest z nią lepszy kontakt wzrokowy, zwłaszcza z osobami obcymi. Tych, których Asia zna, zaczepia, domaga się od nich uwagi i pieszczot. Przestała płakać w czasie terapii. Pewnie gdyby się za nią wzięła pani Kasia, jej fizjoterapeutka z Polski, to darłaby się jak zawsze, ale skończyło się wycofanie połączone z buntem i płaczem w czasie tych terapii, które są całkiem miłe i ciekawe. Asia zrobiła się spokojniejsza, ale z drugiej strony, gdy bardzo czegoś chce, to nie ma zmiłuj się. Niestety to "czegoś" znaczy nadal "Zgaduj zgadula..." i przysparza nam nerwów, rozczarowań i smutków, ale cóż, jej złość też jest formą komunikacji.
Asia zaczęła też patrzeć na telewizor... co oznacza, że widzenie w 2D jest lepsze... Pięknie skupia wzrok, zwłaszcza na bajkach i ... meczach piłki nożnej, kiedy to próbuje złapać poruszające się na ekranie punkciki.
Tegoroczna delfinoterapia ujawniła swoje rezultaty już w jej trakcie. Po pierwszym tygodniu u Asi przebudziła się wokalizacja. Zaczęła paplać pod nosem. Takie zwykłe sylabizowanie, a ile śmiechu i radości!
Po powrocie na nowo zaczęła szkołę, tym razem w innej klasie i poranki pierwszego tygodnia były płaczliwe, po czym nagle się skończyły. Asia zaczęła z radością brać udział w zajęciach i choć pływanie jest nadal jej ulubioną aktywnością, to polubiła w końcu zajęcia artystyczne!!! Wcześniej nie było o tym mowy, po prostu nie znosiła tego, a teraz...??? Drugim zaskoczeniem było pytanie nauczycielki skierowane do mnie, "Czy w domu słuchamy klasycznej muzyki?"... otóż nie, prawie w ogóle takiej nie słuchamy, a okazało się, że Asia ją uwielbia!!! Zaczęłam się zastanawiać skąd się u niej wzięło to zamiłowanie i doszłam do wniosku, że albo wspomnienie muzykoterapii z przedszkola, gdzie dzieciom raz w tygodniu grali muzycy z Filharmonii Śląskiej, albo...moje ciążowe słuchanie Preisnera??? Po tych wieściach natychmiast wygrzebałam z pudła CD z muzyką Debussy'ego i rzeczywiście!!! Zarówno Asia jak i Hania wolą ją od dziecięcych piosenek!!! Będę musiała przywieźć z Polski całą kolekcję, którą kiedyś dostaliśmy na rocznicę ślubu.
Kolejna rzecz, to dla nas totalna rewolucja. Asia nauczyła się pić przez rurkę. Wiem, może brzmi to dziwnie, ale nie potrafiła tego, pięć lat próbowaliśmy ją tego nauczyć i za każdym razem kończyło się na przyjemności czerpanej z gryzienia rurki. Aż w końcu za Asię wzięła się ciocia Gaba. Sprytnie pokazała jej jak pić wciągając napój do rurki i wpuszczając go do Asi buzi, ale tak by ją zmusić do "wciągania". Zaczęła momentami załapywać i zdarzyło jej się kilka razy wciągnąć napój przez rurkę z kubka. Od razu zabraliśmy się za ćwiczenia... Jakie ćwiczenia, po prostu nie dawaliśmy jej pić w butelce, ale w kubku i jak chciała się napić to musiała skorzystać z rurki. I ZACZĘŁA PIĆ!!! Już nie gryzie jej, potrafi wypić pół kupka za jednym zamachem, nie krztusi się i nie wypluwa.
Jak pisałam we wcześniejszych postach, Asia przestała jeść piasek... Uwielbia się nim bawić, lubi brać go do ręki i patrzeć jak swobodnie wysypuje się z niej. Ale już go nie smakuje...
A co do smakowania to w końcu zaczęła być mniej wrażliwa na różne rodzaje smaków. Ku naszemu niezadowoleniu polubiła czekoladę, ale za to również, zwłaszcza gdy jest głodna, zje jabłko, kiwi, banana.
Ostatnio mam też wrażenie, że więcej rozumie, zwłaszcza gdy moje polecenia idą w parze z jej zachciankami. Dla jedzenia Asia zrobi wszystko!!! Prawie wszystko...
Poza tym jest bardzo pogodna, więcej się przytula, ma wspaniały kontakt wzrokowy, szczególnie z nami. Nadal nie ma napadów i pojawiły się już pomysły z odstawieniem leków. Jeśli EEG wyjdzie pomyślne, zaczniemy plan zmniejszania dawki leku przeciw napadowego.
NADZIEJA ROŚNIE... TO ONA DODAJE SKRZYDEŁ...