Nasz urlop to była nieustająca rozrywka. Poranki z delfinami, popołudnia urozmaicane zajęciami z terapeutami, a wieczory iście taneczne. Moje dziecko, to młodsze, jak zawsze nieśmiałe, wieczorami wpadało na scenę i na ile potrafiło, na tyle brało udział w tańcach. Tak jak i w zeszłym roku, najfajniejsza była piosenka "Buli, buli". Hania świetnie sobie radziła z pokazywaniem, nadążała za muzyką i była przy tym tak zabawna...
Tak więc w każdy wieczór mieliśmy okazję po raz kolejny podziwiać tańczące dzieciaki...
p.s. a w przyszłym roku znowu zatańczymy, może Asia również...
P.S. ...i tego Wam życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuń