Głaskanie, masowanie, dotykanie różnymi fakturami - pewnie usłyszał to rodzic każdego, wyjątkowego inaczej dziecka. Już po wyjściu z OIOMu zaczęto męczyć Asię, a to ćwiczeniami "lini środka" a to głaskaniem czym się tylko da. I tak to trwa do dzisiaj... i o dziwo, po tylu godzinach terapii, ona nadal to uwielbia. Ręka prawa reaguje inaczej niż lewa i to samo dotyczy się stóp. Lewa jest tak wrażliwa, że zawsze kończy się to histerycznym śmiechem. Asia sama domaga się tych czynności. A najlepsze faktury to te delikatne i milutkie, by było się do czego przytulić oraz te ostre, jak męski zarost, bo to zawsze najbardziej rozśmiesza.
Tę naszą domową terapię przeniesiono również na teren szkoły. Tylko, że tutaj nazwano to profesjonalnie TAC PAC i nie dotyczy to jedynie dotyku, ale i słuchu, smaku i wzroku.
Jak moje dziecko już dorwie coś fajnego, to nie można jej tego zabierać. No chyba, że w celach terapeutycznych. Ale i tak rozpoczyna się wtedy zaciekła walka o odzyskanie przedmiotu i nawet jeśli się go na jej oczach schowa, odnalezienie trwa krótką chwilę... Co jest bardzo dobrym sygnałem i oznacza, że predyspozycje są i mamy na czym budować, jedyne co, to żeby w końcu coś w tym mózgu przeskoczyło i podało sygnał dalej.
No i jak to baba, nie weźmie do ręki resorówki, ale typowo babski rekwizyt...
Rzeczywiście brakuje jej tylko takiej iskierki...
OdpowiedzUsuń