"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















sobota, 21 lipca 2012

Babska wyprawa do Polski...

W końcu nadszedł ten wczesny poranek... Olo zostawił nas na lotnisku a my cierpliwie czekałyśmy w kolejce do odprawy. Pierwszy raz podróżowałam sama z dziewczynkami więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Pierwszy też raz zgłosiłam Asię jako osobę niepełnosprawną, która potrzebuje pomocy przy wejściu na pokład samolotu. Wszystko okazało się w miarę sprawne, najpierw zgłosiliśmy się po special assist point, potem przeszłyśmy do odprawy. Pierwszy raz nie zgodziłam się na wyjmowanie Asi z wózka. Zazwyczaj wózek prześwietlany jest osobno i tak robiliśmy do tej pory. Tym razem nie poradziłabym sobie sama i powiedziałam, że córka jest niepełnosprawna. Nie było problemu, przejechałyśmy przez bramkę, a następnie sprawdzono Asię czujnikiem. Uwierzcie mi, jest to ogromne ułatwienie... A potem, kolejny punkt asysty i oczekiwanie na osobę, która bezpiecznie nas poprowadzi dalej. Innymi przejściami udaliśmy się do wyjścia z lotniska i przeszliśmy na nogach do specjalnej windy, która "dostarczyła" nas na pokład samolotu. Wszystko spokojnie bez pośpiechu. Wsiadłyśmy na samym końcu a tuż przy wejściu w drugim rzędzie czekały na nas wolne miejsca. Zanim samolot ruszył, Asia troszkę się niecierpliwiła, ale za to później przedrzemała prawie całą podróż. Oczywiście Hania była wszystkim tak podekscytowana, że nie zmrużyła nawet oka. Po wylądowaniu odebrała nas z samolotu polska asystentka. Przebiła nas przez odprawę paszportową, pomogła pozbierać bagaże i oddała w ręce czekającej babci i dziadka. Hania nieco zawstydzona potrzebowała trochę czasu by się rozgadać, za to Asia od razu obdarzała ich uśmiechami. 





Podróż do Jabłonki minęła spokojnie. Hania padła ze zmęczenia i spała prawie całą podróż, za to Asia na przemian jadła, czuwała i spała.
A w domu czekała na nas niespodzianka: BABCIA FRYDZIA, czyli BABCIA PRABABCIA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...