W końcu przyszedł ten dzień, kiedy jako mama już nie muszę sama sobie sprawiać prezentu z okazji Dnia Mamy. Wiadomo, największym prezentem jest samo bycie mamą i radość z obserwacji swojego, rosnącego jak na drożdżach, dziecka - w moim przypadku dwóch babeczek, większej i tej mniejszej, choć o wielkim sercu. Mowa tu o Hanusi, która z samego rana przyniosła mi do łóżka swojego plastikowego torta i wręczyła go z uśmiechem, dumą i okrzykiem: "Wesołych Świąt"...
Ten blog będzie o nadziei, która pozwala żyć, która pomimo ran zadanych przez los podnosi i każe iść przed siebie. Ten blog będzie o rodzinie, której coś cennego zostało zabrane w Boże Narodzenie, ale też coś zostało podarowane. To będzie historia małych cudów.
"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"
ks. Jan Twardowski
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"
ks. Jan Twardowski
ha ha ha Kochana Haneczka:)
OdpowiedzUsuńA najlepsze "wesołych Świąt" :)