"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















piątek, 25 maja 2012

Majowe spacery

No to w końcu i do Plymouth zawitała piękna pogoda... I choć już za kilka dni znów ma być pochmurno, to bardzo się cieszymy z tego co mamy, czyli upał plus chłodna bryza od morza - coś pięknego. Hania miała akurat dzień wolny od przedszkola, więc pojechałyśmy na Hoe - nasze najpiękniejsze miejsce w Plymouth. Na olbrzymim klifie znajduje się zarówno park, jak i olbrzymi kawał zielonej (czyt. trawiastej) przestrzeni, hotele z najpiękniejszymi widokami, najdroższe apartamenty (ok. 650 000 Ł za dwu-sypialniany), latarnia, koło, kilka knajpek oraz.... basen!!! Tak, basen, bardzo stary, ale w świetnym stanie a jego umiejscowienie jest wręcz bajeczne (jak się pomyśli o Plymouth) - na klifie, ale już w morzu... Czekamy na sezon, Hania ma już obiecaną kąpiel (brrr, tutaj woda prawie jak w Bałtyku, zawsze jest zimna).

Oto hotele a po prawej u góry apartamentowce... cóż, za widoki się płaci...


Hania lubi zdjęcia, a najbardziej, gdy się jej je robi...


A tak wygląda samo Hoe w słoneczny dzień...



A gdzie klify? A są, a właściwie to jeden wielki...




Jest tez i wyspa, obfotografowana w innym poście z drugiej strony, muszę się kiedyś na nią przeprawić...


No i wspomniany basen...



Latarnia - znak rozpoznawczy Plymouth... nie wszyscy wiedzą, że to właśnie stąd wypływały statki "przesiedleńcze" do Australii...



 I drugi znak... nie mylić z londyńskim...


A takie cuda  rosnące w murkach, są tu na porządku dziennym, uwielbiam je...


1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...