"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















poniedziałek, 3 października 2011

Kusadasi - pierwsze tego typu nasze wakacje


Byłam nieco przestraszona wyjazdem... lot, hotel, upały, wszystko zorganizowane... Do tej pory to zawsze ja byłam głównym organizatorem i przewodnikiem. Pół roku siedziałam przed komputerem i przeglądałam oferty i miejsca. I zawsze było super. A tu nie dość, że hotel, all inclusive, stałe godziny posiłków i takie tam, to bez samochodu. Jak tu wysiedzieć w jednym miejscu dwa tygodnie?

Witaj Turcjo

Moje obawy minęły po pierwszym dniu. Sam lot super, dziewczynki przespały całą podróż. Już na lotnisku w Pyrzowicach domyśleliśmy się, która to druga rodzinka jedzie z nami na delfinoterapię, ale poznaliśmy się dopiero na lotnisku w Izmirze. Później czekała nas godzina jazdy autobusem do hotelu - dla Hani to wszystko było jak wesołe miasteczko, dla Asi różnie, ale jej kocyk koił nerwy i dzięki niemu ponownie przespała podróż. Hotel niezły, z czasów gierkowskich, ale jak na tamte czasy to niezły wypas. Pokoje duże, i to dla nas było ważne, było gdzie postawić łóżeczko dla Asi. Łazienka, balkon, klimatyzacja - wszystko, co potrzeba... Dziewczynkom bardzo się nasz pokój spodobał, nam też.

Nasze przyjemne kolacje

Restauracje duże, w hotelu i na tarasie. Jedzenie wyśmienite, dużo, różne i do woli. Każdy znajdzie coś dla siebie. Przy hotelu duży i mały basen, a zaraz obok długa wąska plaża i morze.
Do miasteczka Kusadasi jest kilka kilometrów, których niestety ze względu na bezpieczeństwo, nie da się przejść na nogach, ale należy skorzystać z lokalnego transportu jakim są dolmusze. Z kierowcami różnie, czasem krzywili się, że nie składamy wózka, ale ogólnie było ok.

Kusadasi

Samo miasto, ciężko powiedzieć czy typowe dla Wybrzeża Egejskiego czy nie, bo innych miast nie widzieliśmy, ale z całą pewnością, ma swój klimat. Główna ulica pełna sklepików i knajpek, wszyscy zapraszają, by to właśnie u nich coś kupić. A najfajniejsze jest to, że targowanie się jest obowiązkowe i np. ze 170 lir można zejść do 60 oraz to, że w aptece można było bez recepty kupić antybiotyk (który niestety był potrzebny Olowi).

Tureckie klimaty

Co do flory w tamtym terenie, to stwierdziliśmy, że jest typowa dla krajów basenu Morza Śródziemnego, czyli podobnie jak w Chorwacji czy w południowych Włoszech: wypalona ziemia, gaje oliwne, góry, morze...
Kusadasi leży na Wybrzeżu Egejskim, skąd można dostrzec greckie wyspy. Dzięki temu łapaliśmy grecką sieć, co bardzo obniżyło koszty rozmów z Polską.
Kusadasi nie jest dużym miastem, ale zawsze pełniło ważną rolę handlową z Afryką i całą Europą. To także tutaj zatrzymują się te olbrzymie turystyczne statki, by podziwiać okoliczne bogactwa architektoniczne i kulturalne. A jest co oglądać, ale o tym napiszę w kolejnych postach...

Rano przypływają, wieczorem odpływają

Kiedyś też się wybierzemy na taki rejs


3 komentarze:

  1. Lubię te Twoje zdjęcia :)


    Skrzydełko

    OdpowiedzUsuń
  2. Aneczka, jestem pod wielkim wrażeniem.
    Gdy Pan Bóg zamyka drzwi, otwiera okno. Ekcentryczny dośc ten taniec..., nie umiałabym juz tak... ;) Ale ciesze się bardzo, że sa takie inicjatywy. Ten taniec byłw stylu Michael Jackson? Niezłe wygibasy.
    Skrzydełko

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja lubię je robić - wiesz o tym... a delfin tańczył nam tak jak Michael Jackson - ten najbardziej znany krok... buziaki skrzydełko

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...