Na pierwsze spotkanie z delfinami szliśmy bardzo podekscytowani. Tuż przy wejściu, stojący tam pracownicy Adalandu, otwierali nam bramę i wskazywali drogę. Ludzi tych, przez najbliższe dwa tygodnie mieliśmy widywać prawie codziennie...
Byliśmy pod wrażeniem. Oczywiście wcześniej oglądałam zdjęcia na internecie, ale to nie to samo. Delfinarium było piękne. Na ławeczkach siedziały znajome osoby. Część była już po swoich zajęciach, a inni tak jak my, czekali na swoją kolej. Do końca nie było wiadomo, z jakim delfinem i w którym basenie będzie Asia miała terapię. O tym decydował główny treser.
Pod czas gdy przebieraliśmy Asię w piankę i kapok, Hania stała jak zaczarowana wpatrując się w pływające w basenie delfiny. Czas oczekiwania był czystą przyjemnością, gdyż mieliśmy okazję by poobserwować trening i różne sztuczki delfinów. W końcu przyszedł czas na nas. Agnieszka, terapeutka Asi, zaprowadziła nas do górnego basenu.
Zaniemówiłam... Aranżacja, umiejscowienie i piękno tamtej części Adalandu, na każdym wywarłoby ogromne wrażenie. Asi bardzo się podobało. Zwłaszcza gorący piasek, na którym od razu się położyła.
Pierwsze spojrzenia, dotknięcia i wrażenia |
Wchodząc do wody oczywiście piszczała, jak to ona... i jak każdy z nas, gdy ma się wejść do basenu z zimną wodą... Na delfina nie zwróciła od razu uwagi, ale po pierwszym dotknięciu zaczęła wykazywać większe zainteresowanie. Nie wiemy czemu, ale chciała siedzieć na delfinie jak na koniu...
Pierwsze spotkanie Asi z delfinem oceniam na całkiem udane - pomimo krzyków, marudzenia i płaczu... Asia po prostu nie lubi zimnej wody, ale gdy się już zamoczy cała, to jest całkiem dobrze. Inna sprawa, że Asia jest trudnym pacjentem, nie lubi być zmuszana do czegokolwiek, nawet jeśli to lubi. Dlatego terapeuci z nią walczą, aż się podda i zrozumie, że i tak nic nie wskóra. A na to potrzeba czasu... co mogliśmy zauważyć w trakcie całej terapii. W pewnym momencie Asia załapała, że jest to terapia od razu zaczynała marudzić, ale po chwili zapominała o tym, bo się jej podobało... Następnie znowu orientowała się, że to terapia, i że trzeba marudzić... ale że było fajnie, to zapominała o marudzeniu... I tak w kółko... W uspakajaniu Agnieszka świetnie dawała sobie radę śpiewając wszystkie ulubione Asi piosenki...
Przygotowanie do szybkiego płynięcia... start!!! |
Pierwsze spotkanie to nie tylko wzajemne się poznawanie... ale również pływanie z delfinem! Byliśmy zaskoczeni, a Asia chyba najbardziej... to było niesamowite obserwować ją jak płynie z delfinem i z Agnieszką. Średnio jej się to podobało, ale z czasem było lepiej...
Terapia trwała za każdym razem ok. 25-30 min., wszystko zależało od tego, jak danego dnia Asia reagowała. Jak było dobrze i bez marudzenia, treserzy przedłużali sesję. Natomiast zawsze była zmęczona, głodna i spragniona. W końcu te pół godziny to prawdziwa bomba stymulacyjna dla jej mózgu... Takie swoiste trzęsienie ziemi...
Świetnie, że było Wam dane uczestniczyć w takiej terapii. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy opisu przygody Asi z delfinami ;)
OdpowiedzUsuńJuż się pisze... dzięki za "bycie z nami". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniu, to co piszesz o zachowaniu sie Asi podczas terapii, to chyba trochę "oszustwo";-))). Asia na zdjęciach wg mnie jest zachwycona, uśmiechnięta. Rewelacja!! również czekam na c.d.z wielką niecierpliwością,buziaki
OdpowiedzUsuńanka k-p
Oj zdjęcia są trochę wybierane, były momenty kiedy zapominała o terapii i się świetnie bawiła, a były kiedy za bardzo się skupiała na marudzeniu. Na filmikach słychać jej piski i krzyki... ale Asia już tak ma... uparciuch mały
OdpowiedzUsuńniezmienia to faktu, że Asia jest cudna a Wy bardzo dzielni.
OdpowiedzUsuńbuzile
anka
...nie zagladalam przez kilka tygodni, czyli delfinoterapia doszla do skutku, to cudnie, Aniu Twoj blog pozwala patrzec na zycie i problemy z innej strony...
OdpowiedzUsuńDoszła do skutku dzięki sponsorom, a zwłaszcza jednemu. Już zbieramy na następną... oby się udało...
OdpowiedzUsuńAneczko i Olo, bardzo się cieszę, że było spotkanie z delfinami. Przytulam.
OdpowiedzUsuńDrugie skrzydło
Skrzydełko, dzięki za pamięć i czytanie bloga...
OdpowiedzUsuńWitam ,
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał i zaciekawił mnie bardzo Pani blog.
Otóż mam wielki problem.
Mój Synek ma autyzm.
Chcemy się właśnie wybrać na taką delfinoterapię.
Chciałabym bardzo z Panią popisać e-mialami.
Bo liczę na pomoc, i dowiedzeniu się paru spraw.
Prosze napisać do mnie na e-maila:
emi0196@wp.pl
Będę bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam serdecznie.
napiszę...
OdpowiedzUsuń