"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















środa, 5 października 2011

Delfinoterapia w praktyce, czyli kto, co, gdzie i z kim...

Nasz samolot wylądował rankiem, więc mieliśmy dodatkowy dzień urlopu... (jak się później okazało, nasz odlot był dopiero po północy i z hotelu wyjeżdżaliśmy dopiero przed 22:00 więc tak na prawdę mieliśmy dodatkowe dwa dni spędzone w Turcji).
Terapeutów mieliśmy okazję poznać już przed śniadaniem. Nie często się zdarza by rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi udawali się na urlop w jakieś gorące miejsce, na dodatek o nieco innej florze bakteryjnej, więc łatwo było im nas wyłapać spośród tłumu innych hotelowych turystów. Pierwszy dzień upłynął nam, poza odespaniem nocy, na poznawaniu hotelu i jego atrakcji oraz, co ważniejsze, na wzajemnym "obwąchiwaniu się" z drugą rodzinką, która z nami leciała z Katowic. Na szczęście Ola, mama Julii była bardzo śmiała i wygadana, więc poszło szybko i sprawnie. Jej mąż, Mirek, i Olo też znaleźli sobie męski temat do omówienia. Poza tym wszyscy byliśmy z początku onieśmieleni hotelowym życiem i jego zasadami, ale wspólne przebywanie jest najlepszym wsparciem.
Pozostałe rodzinki poznaliśmy następnego dnia podczas wspólnego spotkania z terapeutami. Nie spodziewałam się, że będzie tak miło, i że tak szybko wejdę w ciepłe relacje z innymi. 
Na spotkaniu tym, Oksana - założycielka fundacji - wytłumaczyła nam krok po kroku jak będzie wyglądać sama terapia, co będziemy robić w trakcie jej trwania, oraz co będzie na popołudniowych zajęciach. Przydzielono nam też terapeutów i wyznaczono godziny terapii. Naszą delfinoterapeutką była Agnieszka Bobran - bardzo sympatyczna i ciepła osoba, dokładnie takiej potrzebowała Asia. A godzina jak najbardziej nam spasowała: w pierwszym tygodniu na 11:00, a w drugim na 17:00. Jak dla śpiochów to wymarzona kombinacja.
Po spotkaniu miały miejsce indywidualne rozmowy z terapeutami na temat sytuacji i historii choroby każdego dziecka, był czas na pytania, wątpliwości, obawy... A po południu pierwsze wspólne zajęcia w basenie.
Tego dnia Asia była w wyśmienitym humorze. Dużą radość sprawiało jej pływanie w kapoku. Zakładanie i ściąganie pianki też nie stanowiło większego problemu, więc to nas trochę uspokoiło. Przynajmniej Asia nie krzyczała, a to było już sporo.

pierwsze wejście do basenu


Pierwsze pływanie w piance i kapoku - najwyraźniej przypadło Asi do gustu

Zanim Asia weszła do wody, Hania zdążyła się już pływaniem zmęczyć, ale tylko na chwilkę...


Co do moich obaw związanych z pogodą, to się okazało, że i owszem, było codziennie jakieś 36-40 stopni w cieniu, ale było to nieodczuwalne. Gdyby porównać to np. do Śląska czy Krakowa, to podobnie odczuwa się 25-28 stopni. Na dodatek cały czas czuło się świeżą bryzę od morza. Tak więc wymarzona pogoda na wakacje. Oczywiście można się nabawić udaru, czy poparzeń, ale na własne życzenie. Uważać trzeba zawsze, zwłaszcza gdy się jest z dzieciakami.

Dodaj napis


A głównymi bohaterami tego turnusu byli:

1. Asia z siostrą Hanią i rodzicami
2. Julia z rodzicami
3. Kamila z rodzicami
4. Marysia z siostrą Julią i rodzicami
5. Piotruś z bratem Kacprem i rodzicami
6. Dominik z mamą i ciocią
7. Roksanka z rodzicami
8. Anielka z braciszkiem Filipem i rodzicami
9. Kamilka z rodzicami

oraz nasi cudowni delfinoterapeuci:
1. Oksana
2. Agnieszka
3. Marcin

Bardzo wam dziękujemy...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...