Gdy tak łzy spływały nam do obiadu, do sali weszli nasi goście. Marcin i Justyna, specjalnie w ten dzień przyjechali aż z Exeter. Justyna była rozdygotana widząc Asię i nas.
Przywieźli nam dobre, polskie, świateczne jedzenie, pierwsze, które od kilku dni zaczęłliśmy przełykać z jakąś tam przyjemnoscią. Zdecydowaliśmy się wrócić z nimi do Exeter, by rano wrócić do Asi. Długość podróży skróciłam odmawianiem różańca. Mieszkanie był takie bez życia. Na szczęście przyjechali kolejni nasi znajomi z przepysznymi wigilijnymi potrawami. To było takie miłe z ich strony.
Sen we własnym łóżku przyniósł ukojenie... do momentu przebudzenia. Potem wszystko powróciło, a my wróciliśmy do Bristolu. Ta krótka wizyta pozwoliła nam na głęboki wdech...
witaj
OdpowiedzUsuńz drzeniem serca czytam Wasza hisorie i codziennie czekam na jakies szczesliwe zakonczenie...musze przyznac, ze mamy kolejnych wsplnych znajomych (wspanialych ludzi) - Justyne i Marcina, ktorzy zawsze potrafia sie znalezc na wlasciwym miejscu i wlasciwym czasie..pozdrawiam serdecznie :) Justyna
Aniu,
OdpowiedzUsuńto jeszcze raz ja (Justyna) :) gdybys moga podac nr KRS tej Fundacji, do ktorej nalezy Twoja corka, bo mialas kiedys na stronce, alezmienilam zdjecie i juz nie ma, a ja wlasnie zaczelam rozliczac PIT-y :) dziekuje
Już wróciłam do starego zdjęcia, koniecznie z dopiskiem "dla Joanny Srokosz". Dzięki
OdpowiedzUsuńa pomyśleć, że ja czasami przejmuję się takimi pierdołami!!! że kredyt na mieszkanie, że praca na czas określony, że przedszkole daleko... i dopiero kiedy wchodzę na Twój blog rozumie co jest w życiu najważniejsze.
OdpowiedzUsuńod kiedy czytam tego bloga w każdej mojej modlitwie napotykam o Asię, o zdrowie dla Niej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że czytając to, poznam prawdziwe wartości w życiu i zacznę je doceniać.
buziaki - Zuzia :*
Zuziu dziekuję, choć Asia jeszcze nie potrafi tego docenić, to ja to robię za nią. Cóż, trudności jakie ludzie w życiu spotykają sa czymś normalnym. Jedni walczą z kredytami, inni z kochajacymi rodzicami - bo taki wiek, inni z pracą, a my oprócz trudności dnia codziennego - błahych lecz i ważnych zarazem - mamy Asię, o którą walczymy...pozdrawiam, miło, że piszecie...
OdpowiedzUsuń