Rano na oddziale, gdzie leżała Asia, spotkaliśmy lekarkę, która jechała z nią w karetce. Nie wiem ile godzin była na nogach, ale pomimo zmęczenia, dawała z siebie przynajmniej 100%. Asia nadal spała... miała gorączkę. Pobrano od niej płyn mózgowo-rdzeniowy do badań i robiono kolejne EEG. Płyn był czysty, więc wyłączono antybiotyk. Teraz czekaliśmy na wyniki badań wirusologicznych. Tego dnia przy Asi dyżur miała młoda pielegniarka z Glasgow. Musieliśmy trochę "naciągać uszy", by ją zrozumieć. To ona przypominała nam o odpoczynku i jedzeniu.
Wyczerpywała nam się bateria w telefonie, więc poszliśmy poszukać sklepu z akcesoriami telefonicznymi. Na zewnątrz życie toczyło się jak zawsze... zakupy, zakupy, zakupy, jak to zwykle przed Świętami. No tak, Święta... a my w obcym miejscu, w tym co mieliśmy na sobie dzień wcześniej, z wielkim bólem w sercu...
Wyczerpywała nam się bateria w telefonie, więc poszliśmy poszukać sklepu z akcesoriami telefonicznymi. Na zewnątrz życie toczyło się jak zawsze... zakupy, zakupy, zakupy, jak to zwykle przed Świętami. No tak, Święta... a my w obcym miejscu, w tym co mieliśmy na sobie dzień wcześniej, z wielkim bólem w sercu...
Jak spoglądam teraz do kalendarza, to trochę nie mogę się połapać... Nie pamiętam, co robiłam...za dużo o jeden dzień. Ktoś przypomniał nam, że w Święta będzie kiepsko z komunikacją, i jak chcemy wrócić do Exeter to musimy już teraz o tym pomyśleć (chyba była to niedziela) no tak, nasze auto zostało na parkingu przed szpitalem w Exeter. Postanowiliśmy zostać, w każdym momencie Asia mogła się obudzić, więc wybraliśmy się na zakupy, były potrzebne nam jakieś kosmetyki, świeże ubrania i coś do jedzenia...
Wigilia zamiast zacząć się od przygotowywania potraw Świątecznych i ubierania choinki, przywitała nas kolejnym rankiem na intensywnej terapii. Asia spała nadal. Tego dnia lekarka miała jej poprawić rurkę z respiratora, ale gdy to robiła, okazało się, że Asia bez problemu sama oddycha. Bardzo się ucieszyliśmy z tego. Nadal miała podwyższoną temperaturę, ale pielęgniarki zdecydowały, że mogę ją wziąć w ramiona i poprzytulać ile tylko zechcę. Zrobiono Asi rezonans magnetyczny, więc czekaliśmy na opinię neurologa. Powiedziano nam, że jak się obudzi, to prawdopodobnie wrócimy do Exeter i na Boże Narodzenie będziemy jużw domu. W międzyczasie, gdy byliśmy na lunchu, Asię przewieziono na inny oddział. Miała tam spędzić prawie miesiąc...
http://www.uhbristol.nhs.uk/your-hospitals/bristol-royal-hospital-for-children/your-care-teams/ward33.html
p.s. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że na tym samym oddziale w izolatce nasi rodacy, czekali na śmierć swojego 3-miesięcznego, nieuleczalnie chorego dzieciątka...
p.s. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że na tym samym oddziale w izolatce nasi rodacy, czekali na śmierć swojego 3-miesięcznego, nieuleczalnie chorego dzieciątka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz