"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















niedziela, 16 grudnia 2012

Podręczny bagażnik...


No i zaszaleliśmy...
Byliśmy nastawieni na to, że Święta Bożego Narodzenia spędzimy w Anglii... Kolejne... bez śniegu, bez rodziny, bez tego wszystkiego, co można mieć tylko w Polsce.
Na dodatek, zupełnie sami (choć wiem, że nasi przyjaciele z Truro już knuli plan, jak nas zakwaterować w ich przepełnionym w święta domu). Ceny biletów były kosmiczne - tanie linie lotnicze tak zarabiają, właśnie z okazji świąt. Połowę taniej byłoby jechać samochodem i problemem nie byłoby to, że jechalibyśmy dwa dni w jedną stronę, tylko to, że o tej porze roku pogoda jest nieprzewidywalna, a utknąć na niemieckiej autostradzie nie jest  niczym przyjemnym, zwłaszcza gdy się jedzie z dziećmi. A poza tym na letnich oponach to jak samobójstwo.
Ale zaproszenie na wesele przyjaciela przechyliło szalę... 
No i z głupia sprawdziłam ceny i okazało się, że jeśli wyjedziemy dużo wcześniej nie będzie to kosztowało aż tak dużo. Jedyny problem to Asi szkoła i Ola klinika i praca, ale okazało się, że Olo kończy zajęcia 14 grudnia, ja też wtedy. Zaryzykowaliśmy i w pięć minut mieliśmy rezerwację. Olo załatwił wolne w pracy, a i Asia dostała zezwolenie w szkole na kilka wolnych dni.
Tak bardzo się cieszyliśmy, zwłaszcza, że nie planowaliśmy tego wyjazdu.
Nie ma to jak Boże Narodzenie z rodziną u siebie...

ps. Bagaż oczywiście tylko podręczny, resztę wysłaliśmy wcześniej kurierem...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...