"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















piątek, 26 października 2012

Nasze maleńkie cuda, czyli refleksja po delfinoterapii


Chciałabym napisać: "Ludzie, cud się zdarzył!!!", ale nie napiszę, jeszcze nie teraz... 
Może jestem za blisko Asi, by go dostrzec??? Ci, którzy widują ją rzadko, widzą więcej? 
Nie wiem, może widzą różnice, które dla mnie zasłonięte są przez codzienność? 

Może...

Jedno, co z całkowitą pewnością potwierdzam to to, że jest progres...
I jest on zazwyczaj najbardziej dostrzegany jesienią, tuż po naszym urlopie. Nie wiem na ile ma to związek z delfinoterapią... po prostu nie wiem. Mam wrażenie, że to, co delfiny robią, to wysyłają do Asi mózgu bombę stymulacyjną, która sprawia, że pracuje on jakby na szybszych obrotach. W tym roku bardziej to dostrzegam... Ale po kolei...

Po zeszłorocznej delfinoterapii, Asia zaczęła się lepiej i dłużej koncentrować. Zdecydowanie jest z nią lepszy kontakt wzrokowy, zwłaszcza z osobami obcymi. Tych, których Asia zna, zaczepia, domaga się od nich uwagi i pieszczot. Przestała płakać w czasie terapii. Pewnie gdyby się za nią wzięła pani Kasia, jej fizjoterapeutka z Polski, to darłaby się jak zawsze, ale skończyło się wycofanie połączone z buntem i płaczem w czasie tych terapii, które są całkiem miłe i ciekawe. Asia zrobiła się spokojniejsza, ale z drugiej strony, gdy bardzo czegoś chce, to nie ma zmiłuj się. Niestety to "czegoś" znaczy nadal "Zgaduj zgadula..." i przysparza nam nerwów, rozczarowań i smutków, ale cóż, jej złość też jest formą komunikacji.

Asia zaczęła też patrzeć na telewizor... co oznacza, że widzenie w 2D jest lepsze... Pięknie skupia wzrok, zwłaszcza na bajkach i ... meczach piłki nożnej, kiedy to próbuje złapać poruszające się na ekranie punkciki.

Tegoroczna delfinoterapia ujawniła swoje rezultaty już w jej trakcie. Po pierwszym tygodniu u Asi przebudziła się wokalizacja. Zaczęła paplać pod nosem. Takie zwykłe sylabizowanie, a ile śmiechu i radości!
Po powrocie na nowo zaczęła szkołę, tym razem w innej klasie i poranki pierwszego tygodnia były płaczliwe, po czym nagle się skończyły. Asia zaczęła z radością brać udział w zajęciach i choć pływanie jest nadal jej ulubioną aktywnością, to polubiła w końcu zajęcia artystyczne!!! Wcześniej nie było o tym mowy, po prostu nie znosiła tego, a teraz...??? Drugim zaskoczeniem było pytanie nauczycielki skierowane do mnie, "Czy w domu słuchamy klasycznej muzyki?"... otóż nie, prawie w ogóle takiej nie słuchamy, a okazało się, że Asia ją uwielbia!!! Zaczęłam się zastanawiać skąd się u niej wzięło to zamiłowanie i doszłam do wniosku, że albo wspomnienie muzykoterapii z przedszkola, gdzie dzieciom raz w tygodniu grali muzycy z Filharmonii Śląskiej, albo...moje ciążowe słuchanie Preisnera??? Po tych wieściach natychmiast wygrzebałam z pudła CD z muzyką Debussy'ego i rzeczywiście!!! Zarówno Asia jak i Hania wolą ją od dziecięcych piosenek!!! Będę musiała przywieźć z Polski całą kolekcję, którą kiedyś dostaliśmy na rocznicę ślubu.

Kolejna rzecz, to dla nas totalna rewolucja. Asia nauczyła się pić przez rurkę. Wiem, może brzmi to dziwnie, ale nie potrafiła tego, pięć lat próbowaliśmy ją tego nauczyć i za każdym razem kończyło się na przyjemności czerpanej z gryzienia rurki. Aż w końcu za Asię wzięła się ciocia Gaba. Sprytnie pokazała jej jak pić wciągając napój do rurki i wpuszczając go do Asi buzi, ale tak by ją zmusić do "wciągania". Zaczęła momentami załapywać i zdarzyło jej się kilka razy wciągnąć napój przez rurkę z kubka. Od razu zabraliśmy się za ćwiczenia... Jakie ćwiczenia, po prostu nie dawaliśmy jej pić w butelce, ale w kubku i jak chciała się napić to musiała skorzystać z rurki. I ZACZĘŁA PIĆ!!! Już nie gryzie jej, potrafi wypić pół kupka za jednym zamachem, nie krztusi się i nie wypluwa.

Jak pisałam we wcześniejszych postach, Asia przestała jeść piasek... Uwielbia się nim bawić, lubi brać go do ręki i patrzeć jak swobodnie wysypuje się z niej. Ale już go nie smakuje...

A co do smakowania to w końcu zaczęła być mniej wrażliwa na różne rodzaje smaków. Ku naszemu niezadowoleniu polubiła czekoladę, ale za to również, zwłaszcza gdy jest głodna, zje jabłko, kiwi, banana.

Ostatnio mam też wrażenie, że więcej rozumie, zwłaszcza gdy moje polecenia idą w parze z jej zachciankami. Dla jedzenia Asia zrobi wszystko!!! Prawie wszystko...

Poza tym jest bardzo pogodna, więcej się przytula, ma wspaniały kontakt wzrokowy, szczególnie z nami. Nadal nie ma napadów i pojawiły się już pomysły z odstawieniem leków. Jeśli EEG wyjdzie pomyślne, zaczniemy plan zmniejszania dawki leku przeciw napadowego.

NADZIEJA ROŚNIE... TO ONA DODAJE SKRZYDEŁ...





czwartek, 25 października 2012

Pożegnanie

I przyszedł w końcu czas pożegnań. W ostatnie dni tak sobie leżałam na leżaku przy basenie i się zastanawiałam, czy starczy mi tego słońca na cały rok? Miałam nadzieję, że tak, ale na wszelki wypadek chłonęłam ile się dało. Hania nazwała to "przytuleniem słoneczka" - tak też to odczuwałam...
Miło było... fantastyczni ludzie, piękne miejsce, smaczne jedzenie, gościnni i uwielbiający dzieci Turkowie oraz delfiny - udało się po raz drugi - dzięki ludziom hojnego serca. 

Cóż, szkoda będzie wyjeżdżać, ale wierzcie mi, nie ma to jak w domu, a wiedzą o tym najlepiej dzieci, zwłaszcza takie jak Asia, dla których rutyna i własny kąt są jak dla nas powietrze do oddychania. A poza tym niecierpliwość, co też zmieni bądź wniesie tegoroczna terapia.



Pożegnanie rozpoczęliśmy tuż po ostatniej sesji z delfinami. Najpierw były czułe uściski z Agnieszką. Może i Asia nie potrafi powiedzieć "dziękuję", ale na pewno potrafi to okazać. A potem z Omerem, treserem z delfinarium, który całe dwa tygodnie musiał czekać na to jedyne przytulenie Hani... Ale warto było, może do przyszłego roku Hania go nie zapomni i pójdzie łatwiej. Proszę, co czyni codzienne przekupstwo. Ale trafiło na miłośnika słodyczy i nieśmiałość poszła w odstawkę.


Mam dużą nadzieję, że w przyszłym roku znowu trafimy na tę samą ekipę...




Przyszedł też czas na oficjalne pożegnanie i wręczanie pamiątkowych dyplomów. Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdyż również i Hanusi go przyznano... w końcu sama pływała z Isis.



Trzeba było też pożegnać ten piękny widok z naszego balkonu...


środa, 24 października 2012

Nasze rodzinne pływanie z delfinami

I nadszedł ten dzień... przyznam, że nie cieszyłam się tak bardzo, bo to oznaczało zakończenie tego cudownego wyjazdu, terapii, przebywania z innymi wspaniałymi ludźmi. Ale Hania i inne dzieciaki wyczekiwały cały pobyt, by móc w końcu doświadczyć tego, czego doświadczało ich rodzeństwo... PŁYWANIA Z DELFINAMI.

Wszyscy uzbrojeni w kapoki, weszliśmy do basenu, gdzie pływały Allegro, Isis i mały 3-miesięczny rozbójnik. Posłuszni treserowi, podpłynęliśmy razem do przeciwległego brzegu i zaczęliśmy nasze przywitanie z Isis, delikatne jej dotykanie oraz...

CAŁOWANIE!!!


Hania nas zaskoczyła odwagą, chciała dać też buziaki, ale oczywiście jak to ona...SAMA.


A, że w czasie pobytu nauczyła się pływać i nurkować, wraz z Agnieszką, naszą terapeutką zdecydowaliśmy, że popłynie sama. Tylko ona i delfin... no i oczywiście drugi, mały delfinek.


Hania była dzielna, zauroczona tym, co dzieje się wokół niej.




Potem była moja kolej... dałam radę...



Coś pięknego...


A potem Olo...



Piękny prezent od delfinarium...

poniedziałek, 22 października 2012

Ostatnia sesja

I nadszedł w końcu ten dzień... ostatnia sesja, ostatnie spotkanie z delfinem. Obfitowało ono głównie w stymulację rączki. Asia chętnie wkładała ją do pyszczka Isis. Miała przy tym sporo radości. Tego dnia, na zakończenie wspólnej przygody, Isis pozwoliła się dosiąść, a także kilka razy przewiozła Asię po basenie.











Był to też dzień wyczekiwany przez Hanię, gdyż tego dnia..., ale o tym w następnym poście...

sobota, 20 października 2012

Wieczorne mini disco

Nasz urlop to była nieustająca rozrywka. Poranki z delfinami, popołudnia urozmaicane zajęciami z terapeutami, a wieczory iście taneczne. Moje dziecko, to młodsze, jak zawsze nieśmiałe, wieczorami wpadało na scenę i na ile potrafiło, na tyle brało udział w tańcach. Tak jak i w zeszłym roku, najfajniejsza była piosenka "Buli, buli". Hania świetnie sobie radziła z pokazywaniem, nadążała za muzyką i była przy tym tak zabawna...
Tak więc w każdy wieczór mieliśmy okazję po raz kolejny podziwiać tańczące dzieciaki... 






p.s. a w przyszłym roku znowu zatańczymy, może Asia również...

środa, 17 października 2012

Hania jako fotomodelka...

Jak tylko gdzieś biorę ze sobą mój aparat fotograficzny, zawsze przed obiektywem pojawia się Haniutek... I co tu zrobić? Nie odczepi się, jak nie będzie miała całej serii, ha ha. A, że jest fotogeniczna, to z przyjemnością "cykam", tylko jak tu z jej tysięcy zdjęć wybrać to najładniejsze? Nie da rady...

Tegoroczna sesja z Kusadasi, a właściwie to taka garstka...








wtorek, 16 października 2012

Zajęcia popołudniowe - arteterapia

Kolejne zajęcia, które miały spore wzięcie wśród dzieciaków, to zajęcia artystyczne... Malowanie, lepienie, ozdabianie baloników... To ostatnie przysporzyło nam trochę problemów, bo w trakcie zajęć balonik pękną, więc na szybciora robiliśmy drugiego i wyszedł jeszcze ładniejszy. Niestety wieczorem spotkało go to samo, co jego poprzednika, więc Hania ozdobiła siebie. Poniżej Hania w przebraniu. Jakby kto pytał, jest balonikiem...


W zajęcia zawsze bardzo byli zaangażowani terapeuci... oto wspólne dzieło Tomka i Hani.



wtorek, 9 października 2012

Zajęcia popołudniowe - piaskoterapia

Nasze popołudniowe zajęcia miały miejsce również na plaży. Jedni pluskali się w wodzie, inni budowali zamki z pięknymi wodnymi fosami a jeszcze inni cieszyli się piaskowymi masażami. Asia, jako że uwielbia wygrzewać się w słońcu, zwłaszcza na ciepłym piasku, była szczęśliwa mogąc po prostu leżeć. Nic więcej jej do szczęścia nie było potrzeba. 




Ale znalazła się "ciocia" Magda, która postanowiła zrobić coś więcej... Masowanie piaskiem bardzo przypadło Asi do gustu. Cierpliwie leżała i pomrukiwała pod nosem. Dla dzieci z zaburzoną sensoryką to wspaniałe doświadczenie. Asia zawsze uwielbiała piasek, ale niestety zawsze wkładała go do buzi... Piszę w czasie przeszłym, gdyż byliśmy tak zaskoczeni jej zachowaniem... Po raz pierwszy w te wakacje nie była zainteresowana, by go doświadczać ustami i zmysłem smaku...






Po takim masażu była tak zrelaksowana... ale cóż, trzeba było się z tego piachu wyczyścić. Pierwsze spłukiwanie było w morzu, kolejne w basenie, ale i tak po wieczornej kąpieli, w wannie pozostało go pełno.

Kolejną nowością dla nas było to, że Asia polubiła pływanie w morzu, oczywiście jeśli nie było fal. W motylkach i kapoku skakała sobie w wodzie na prawej nodze popiskując przy tym pod nosem.

niedziela, 7 października 2012

Zajęcia popołudniowe - ujeżdżanie delfina

Kolejnymi popołudniowymi zajęciami były nasze wspólne spotkania w małym basenie przy hotelu. Oczywiście wszystkie rodziny można było spotkać tam od rana do wieczora, ale niektóre popołudnia mieliśmy okazję spędzać również w towarzystwie terapeutów, którzy natomiast mieli okazję pobawić się z dziećmi, poszaleć czy wypróbować różne pozycje w wodzie, by usprawnić delfinoterapię. 

Asia uwielbiała wodę, można ją było zostawić samą i tylko z boku obserwować. 


Hania uwielbiała psocić, więc wraz z kolegą Kubą wymyślili piracki statek i pływali po całym basenie w poszukiwaniu skarbów, które rabowali.


Ale był to tez fantastyczny czas dla rodziców. Mamuśki mogły poleżeć na leżakach i poplotkować trochę, a tatusiowie znaleźli sobie zajęcie... rywalizację w ujeżdżaniu delfina!!!
Nie było to łatwe zajęcie, po kilku próbach byli wyczerpani i bliscy poddania się, ale...


...terapeutka Agnieszka zdradziła tajemnicę najlepszej metody dosiadania delfina i w końcu się udało...


Olo dumnie przechadzał się na grzbiecie delfina po całym basenie.



Śmiech a następnie wielki podziw można było zauważyć wśród basenowej publiczności. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...