"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















poniedziałek, 1 października 2012

Kusadasi

Kusadasi, jak już chyba kiedyś pisałam, to wyjątkowe miasto. Nazwa wywodzi się od dwóch wyrazów: "kus", czyli "ptak" oraz "ada", czyli wyspa i oznacza ptasią wyspę, obecną w Kusadasi do dzisiaj. Jest to jedno z większych miast Turcji Egejskiej, a jest często odwiedzane, głównie z powodu pobliskiego Efezu.
W tym roku do centrum miasta wybraliśmy się tylko dwa razy. Pierwszy raz zaraz na początku, głównie po to, by wymienić funty na liry tureckie, a drugi raz razem ze znajomymi pojechaliśmy po prostu połazić po mieście, pooglądać, porobić trochę zdjęć. Tym razem już nie patrzyłam okiem turysty - pamiątkarza, ale patrzyłam głównie przez obiektyw - na tyle na ile mi Hania pozwoliła (sama uwielbia pozować).
Poniżej to, co udało mi się uchwycić:

Widok na ptasią wyspę. Ze względu na obecność, schodów na sama wyspę nie dotarliśmy, ale widok ze wzgórza, też był wart zobaczenia.




Centrum miasta stanowią uliczki handlowe, gdzie oczywiście najbardziej ekscytujące są negocjacje. Mając szczęście można nawet zejść do 1/3 początkowej ceny.
A same sklepiki są po prostu wszystkim przepełnione...


A nad sklepikami bieda... Okratowane okna wskazują, że mieszkania pewnie okradane są często, poza tym za bardzo nie zachwycają.


Aż ciężko sobie wyobrazić, że już w październiku prawie nie ma tu ludzi, a sklepy z pamiątkami są zamykane, aż do wiosny...



Dodatkowe m2 są zbędne skoro wszystko można powiesić...


A sprzedawcy siedzą, gadają i popijają gorącą herbatę... od czasu do czasu zachęcając turystów do kupna "oryginalnych" produktów. I tak sobie myślę, że właśnie z powodu tych wszystkich "oryginalności" Turcja nie wejdzie do EU, za dużo by straciła, zwłaszcza handlarze. Nie mówię, że ich produkty są gorszej jakości, bo tekstylia powstają pewnie w tych samych fabrykach, z tych samych materiałów i według tych samych projektów. Po prostu część idzie na zachodni rynek a część, wyprodukowana "na lewo" zostaje w kraju. 


Bananowiec. Pierwszy w moim życiu...


Sklep dla... hm bogatszych turystów, czyli Rosjan, którzy bez targowania kupują wszystko, a w sklepie tym nie było nic szczególnego, jedyne co, to pomysł na wyłącznie białe ubrania przyciągał uwagę.


A jak Turcja to i minarety...



I ptaki, głównie gołębie... równie spragnione co i my...





Oraz wszechobecne flagi... Tak, Turcy są dumni z bycia Turkami...


2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...