"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















poniedziałek, 30 lipca 2012

Kiermasz Sztuki Orawskiej

W ramach I Światowego Zjazdu Orawian został zorganizowany kiermasz sztuki orawskiej. Zazwyczaj było tak, że jak się potrzebowało rzeźby, to się udawało do tego, albo tamtego, a jak obrazu to to znowu do kogoś innego. Jak ktoś potrzebował stroju regionalnego to też było wiadomo gdzie szukać pomocy. Podobnie było z instrumentami muzycznymi. Jakoś się nie podchodziło do tego jako do wielkiej sztuki. A tymczasem okazuje się, że jest to wielka sztuka, niejednokrotnie na wymarciu, przekazywana zazwyczaj z ojca na syna,   z matki na córkę. Mało tego, gdy się to wszystko pozbierało, okazało się, że tych artystów na Orawie jest całkiem sporo, zarówno starych jak i młodych. Czasem nawet się nie wiedziało, że w wiosce obok, ktoś robi takie cuda...








Pan Andrzej Haniaczyk, pamiętam go od dzieciństwa, a jego trombity są niezastąpione...


A to z zaprzyjaźnionego czeskiego miasteczka słodkie rurki, którymi zajadała się Hania



Hania z zespołem "Orawa" z Chicago w tle

A na koniec "Diabeł" wyczarował Anioła trzymającego herb Orawy... Pierwszego dnia tworzył go piłą, a drugiego rzeźbił...

Amerykańskie klimaty w Jabłonce

Jeśli już mówimy o tym, że był to światowy zjazd. to trzeba wspomnieć, że najwięcej z zagranicy przyjechało  Orawiaków z USA a dokładnie z Chicago. Niektórzy z nich pewnie po raz pierwszy zobaczyli miejsce pochodzenia matki lub ojca. Hania patrzyła na nich tańczących jak zaczarowana.





Bloga czyta kilka osób z Chicago, może rozpoznają oni swoich znajomych???
Zapraszam do komentowania...


piątek, 27 lipca 2012

"Co mnie tak dzierzy przy Tobie Orawo"

"Co mnie tak dzierzy przy Tobie Orawo" [ http://mammama.wrzuta.pl/audio/5afIXA2F7EE/de_press_-_co_mnie_tak_dzierzy_przy_tobie ] - słowa te tak często były wypowiadane w czasie zjazdu... 
No właśnie, co mnie tak tu dzierzy? Rodzina, dzieciństwo, wspomnienia, krajobrazy, kultura, atmosfera... pełno tego, ale jest coś jeszcze. Mój przyjaciel kiedyś nazwał to, chyba słowami poety: "Pustać ta". I to chyba to, ta pustać, rozciągająca się się od Orawy po Tatry. Ta przestrzeń widoczna z okien mojego domu, która tak jednoznacznie kojarzy mi się z wolnością... Wolnością taką szeroko pojętą, która może pomieścić dosłownie wszystko.
 Tutaj inaczej się oddycha, przez inny pryzmat patrzy. 












Orawa, zmieniła się bardzo od czasów mojego dzieciństwa... a jednak jest w niej coś, co już od kilkuset lat trwa niezmiennie...


wtorek, 24 lipca 2012

I Światowy Zjazd Orawian

"I pochnie ziym nasa
zyciem sie raduje
kany któ na swiecie
tak swojo ziym miłuje"
Jan Czerwień


No i kolejna niespodzianka... Tak się bardzo dobrze złożyło, że gdy przyjechałam z dziewczynkami do Jabłonki miał mieć miejsce I Światowy Zjazd Orawian. Pewnie wielu z Was zastanawia się co mam wspólnego z Orawą - przecież pochodzę ze Śląska? Ze Śląska to pochodzi mój mąż... a ja z Orawy, stąd też moje akademickie przezwisko "Góraleczka" - co prawda, bardziej sprecyzowane byłoby "Orawianka", ale niektórzy spoza południowej Małopolski mieliby trudności w zrozumieniu tej subtelnej różnicy, więc przymknęłam oko i pozostało do tej pory "Góraleczka".
A na Orawie to ja spędziłam większość mojego życia, a kto tu dorastał, będzie z tym miejscem związany do końca swoich dni...

Więc tym większa była moja radość, bo bardzo lubię te orawskie spotkania i imprezy.

I się zjechali z caluśkiego świata...


Przejście w pochodzie do kościoła w dniu rozpoczęcia zjazdu







sobota, 21 lipca 2012

Wizyta w RABKOLANDZIE


Po przyjeździe miałam nadzieję, że się powygrzewam w słońcu/ Trwało to ze dwa dni, a potem tak jak w Anglii, zaczęło się polowanie nie tylko na słońce, ale i na momenty bezdeszczowe. Znaleźliśmy takie pół dnia i udaliśmy się do wesołego miasteczka. Asia wolała pospać w wózeczku, za to Hania szalała i nawet nie miała problemów ze zdecydowaniem się, którą karuzelę wybrać. 



A że nie mogła sama popływać, załapałam się na szaleństwo na pontonie...












Koło młyńskie - nigdy więcej, nigdy więcej z małą Hanią. Chyba mam lęk wysokości... Za to Hania na pewno go nie ma...





Ale zjeżdżalnia pobiła wszystkie inne karuzele..., dwa kupony poszły na nią. Hania nabierała na niej niesamowitej prędkości...








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...