Drugi dzień, czyli już sam Dzień Dziecka postanowiliśmy spędzić w Zoo. Hania tego dnia nie szła do przedszkola, więc musieliśmy tylko zdecydować, które Zoo - bo jest ich w okolicy kilka. Wybraliśmy mniejsze i najbliższe Dartmoor Zoo ( http://www.dartmoorzoo.org/ ). Dla Hani i tak to była pierwsza wyprawa na spotkanie z dzikimi zwierzętami, więc stwierdziliśmy, że do dużego Paingthon Zoo wybierzemy się wszyscy, czyli również z Asią.
Jeśli ktoś z Was oglądał film "We Bought a Zoo", to jest to właśnie historia tego Zoo!!!
Poniżej zamieszczam zapowiedź tego filmu.
Pierwsze spotkanie człowiek-zwierzę dokonało się pomiędzy Hanią i Strusiem...
Kolejne były kapibary...
oraz wrzeszczące na całe Zoo pawie...
W środku tygodnia, rankiem tuż po odprawieniu Asi do szkoły Zoo było prawie puste, więc spokojnie mogliśmy chodzić, oglądać i robić zdjęcia.
Hania dopytywała się głównie o...lwa (dokładnie to brzmiało "lła"...
A po drodze do niego, spotkaliśmy całe mnóstwo innych zwierząt...
Wilk tez zrobił na Hani duże wrażenie...
Tygrysy też...
Ale jednak lew to lew... Lwica próbowała go obudzić, ale niestety to była pora jego drzemki.
A prawie pod koniec naszej wyprawy, na spacer wybrały się żółwie, najmłodszy miał 6 lat...
Hania lubi robić to, co mamusia...
A na samym końcu (lub początku, zależy jak kto zaczyna), czekały na podziwianie surykatki!!! Cudowna parka... W przyszłym roku minie 4 lata jak są razem, więc może zdecydują się na małe co nie co...
Chyba wszystkie dzieci lubią chodzić do ZOO :-)
OdpowiedzUsuń