"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















wtorek, 7 czerwca 2011

Spotkanie sióstr...

Hanka urodziła się 1 września po 4:00 nad ranem ("dziecko wojny jak mówi o niej chrzestny).
Wyprzedziłam chyba z sześć rodzących kobiet. Tak rodzić to można co roku... Na noworodkach nie było wolnego łózka, więc położono mnie na parterze w dwuosobowym pokoju dla kobiet po operacjach. Było cicho, spokojnie, nikt się nie plątał. Tylko ja i druga kobieta oraz nasze maleństwa. Koło 9:00 wzięłam prysznic, ubrałam spódnicę i bluzkę (nie dopuszczałam leżenia w koszuli nocnej...), zrobiłam sobie makijaż i ... odbierałam telefony, smsy, a poza tym trochę czytałam, karmiłam i przebierałam Hanię. Hania od początku rozpoznawała dzień i noc, więc jej w tym nie przeszkadzałam. Oczywiście nie obeszło się bez krytyki, gdy zapytana potem o karmienia w nocy powiedziałam, że jak Hania pojadła o 22:00 to potem dopiero o 3:00. "Trzeba budzić po trzech godzinach snu!" - odpowiedziano mi. Kiwnęłam głową, ale swoje pomyślałam. Jak na żądanie to na żądanie, ale dziecka, a nie podręczników.

Pierwsze wzajemne spojrzenia

Pierwsze spotkanie Hani z Asią miało miejsce jeszcze w szpitalu, a dokładnie pomiędzy. Będąc na parterze mogłam się Hanią pochwalić przez okno i w ten sposób siostry spotkały się pierwszy raz. Nie wiem czy Asia zauważyła Hankę, ale mnie na pewno. Do domu mogłam wyjść dopiero po drugiej dobie. Wszystko było w porządku, bez żółtaczki (jak i u Asi) więc szybko nas wypisano. Asia była średnio zainteresowana tym małym człowieczkiem, ale wyraźnie dużą radość sprawiał jej płacz Hani. W związku z tym, Asia zamieszkała w odrębnym pokoju. Myślę, że spodobał się jej ten pomysł, w końcu mogła spokojnie w nocy spać.
Hania dołączyła do niej po ok. 7 miesiącach...

Pierwsza kąpiel, tatuś trochę się stresował...

ale jak widać, poradził sobie, Hania od razu pokochała swoje wiaderko


nasza mała terapeutka

to niesamowite jak takie maleństwo może dużo dać


od początku lubi gdy ukochane osoby są "pod ręką"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...