Hanka urodziła się 1 września po 4:00 nad ranem ("dziecko wojny jak mówi o niej chrzestny).
Wyprzedziłam chyba z sześć rodzących kobiet. Tak rodzić to można co roku... Na noworodkach nie było wolnego łózka, więc położono mnie na parterze w dwuosobowym pokoju dla kobiet po operacjach. Było cicho, spokojnie, nikt się nie plątał. Tylko ja i druga kobieta oraz nasze maleństwa. Koło 9:00 wzięłam prysznic, ubrałam spódnicę i bluzkę (nie dopuszczałam leżenia w koszuli nocnej...), zrobiłam sobie makijaż i ... odbierałam telefony, smsy, a poza tym trochę czytałam, karmiłam i przebierałam Hanię. Hania od początku rozpoznawała dzień i noc, więc jej w tym nie przeszkadzałam. Oczywiście nie obeszło się bez krytyki, gdy zapytana potem o karmienia w nocy powiedziałam, że jak Hania pojadła o 22:00 to potem dopiero o 3:00. "Trzeba budzić po trzech godzinach snu!" - odpowiedziano mi. Kiwnęłam głową, ale swoje pomyślałam. Jak na żądanie to na żądanie, ale dziecka, a nie podręczników.
|
Pierwsze wzajemne spojrzenia |
Pierwsze spotkanie Hani z Asią miało miejsce jeszcze w szpitalu, a dokładnie pomiędzy. Będąc na parterze mogłam się Hanią pochwalić przez okno i w ten sposób siostry spotkały się pierwszy raz. Nie wiem czy Asia zauważyła Hankę, ale mnie na pewno. Do domu mogłam wyjść dopiero po drugiej dobie. Wszystko było w porządku, bez żółtaczki (jak i u Asi) więc szybko nas wypisano. Asia była średnio zainteresowana tym małym człowieczkiem, ale wyraźnie dużą radość sprawiał jej płacz Hani. W związku z tym, Asia zamieszkała w odrębnym pokoju. Myślę, że spodobał się jej ten pomysł, w końcu mogła spokojnie w nocy spać.
Hania dołączyła do niej po ok. 7 miesiącach...
|
Pierwsza kąpiel, tatuś trochę się stresował... |
|
ale jak widać, poradził sobie, Hania od razu pokochała swoje wiaderko |
|
nasza mała terapeutka |
|
to niesamowite jak takie maleństwo może dużo dać |
|
od początku lubi gdy ukochane osoby są "pod ręką" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz