Padło na Polperro. Nic wcześniej nie wiedzieliśmy o tym miasteczku, a właściwie to jest to wieś. Od samego początku swojego istnienia utrzymywała się z połowu sardynek, a w XVIII wieku była jednym z głównych ośrodków przemytu (dlatego w Nowy Rok mieszkańcy Polperro przebierają się za piratów). Obecnie mieszkańcy utrzymują się z połowu ryb i turystyki. Wioska składa się z kilku wąskich uliczek z ciasno ulokowanymi domkami rybackimi, uroczymi pubami i restauracjami i sklepikami z pamiątkami. Uliczki prowadzą do wybrzeża oraz do Muzeum Rybołóstwa i Przemytu. Wszędzie można było dostrzec figurki małych troli, ale nigdzie nie znalazłam o nich informacji. Nieistotne, ponoć ludzie uwielbiają przyjeżdżać do Polperro na wypoczynek. Pomimo, iż było zimno tego dnia, to nam tez się bardzo spodobało. Poza tym z przyjaciółmi wszędzie jest dobrze...
Wiem, że w dzisiejszych czasach nie planuje się dzieciom życia, zwłaszcza małżeństwa, ale Wiktor jest taki fajny... i ma takich dobrych rodziców!!!
Ale miało być o Polperro... oto one w całej swej okazałości: wąskie, małe, urocze...
Z licznymi pubami i restauracjami, oczywiście pełnymi w niedzielne popołudnie...
A oto słynny port, w którym to dochodziło do historycznych przekrętów...
Hania uwielbia morze...
Rozbawiło mnie "{...) ale Wiktor jest taki fajny...". Biedna Hania :)
OdpowiedzUsuń