Specjalnie z okazji naszego przybycia na wakacje do Jabłonki, babcia z dziadziem zakupili... TRAMPOLINĘ. Jak się później okazało, jest to rzecz niezastąpiona. Dziewczyny traciły na niej nie tylko kalorie, ale przede wszystkim energię. Asia zakochana w niej od pierwszego poskoku, spędzała w niej mnóstwo czasu - ku naszej uciesze, gdyż można było spokojnie spuścić ją z oczu na kilka minut, by udać się to tu, to tam....
Oczywiście najfajniej było gdy sama wchodziłam i skakałam razem z nimi. Ale tu się okazywało, że po paru podskokach musiałam pędzić do ubikacji, a po dłuższej chwili skocznej aktywności padałam obok nich dysząc ze zmęczenia.
A i dziadziowi zdarzyło się na niej podrzemać...
świetnie cię rozumiem Aniu w wielu kwestiach.. :) Nasze dzieic też uwielbiają trampolinę :), nasi pryzjacielę ja mają i wtedy jest instne szaleństwo. Ja juz nie próbuje z nimi skakać, bo to się źle by skończyło pod wieloma względami, i dla mnie, dla trampoliny, i ubikacji.. ;) Oj byłoby cudnie, móc wypuścić nasze wszystkie dzieci na tramoplinę :)ucałowAnia
OdpowiedzUsuń