W końcu u siebie...choć na porodówce też było fajnie i wygodnie. To niesamowite, że dotąd nosiłam ją pod swym sercem, a teraz ona spogląda na mnie mrużąc z niedowierzaniem oczy. Jest śliczna. Wiem, dla każdego rodzica jego własne dzieci są zawsze śliczne, ale Asia jest po prostu piękna. To były piękne chwile, pierwsze dni, poznawanie się nawzajem. Wspominam to z łezką w oku. Karmienie piersią to była kolejna nowa dla mnie rzecz. Położne bardzo pomagały, Asia nie miała z tym najmniejszego problemu - i tak jej zostało, po prostu lubi jeść. Co innego ja...nawał mleka był tak duży i ból nie do zniesienia, że pomagało tylko jej ssanie. Chyba dwa dni chodziłam z kapustą w staniku, kilka razy na dzień rozmasowywałam stwardnienia pod prysznicem i wylewałam morze łez... Gabi pocieszała mnie, że to trwa tylko kilka dni, bym wytrzymała i nie przestawała karmić. Tak też było, później to była sama przyjemność, zwłaszcza podniesiony poziom oksytocyny, który sprawiał, że odpływałam...i budziłam się z nagą piersią obok mojego maleństwa.
|
odpoczynek |
|
wieczorny relaks w kąpieli |
|
wspólny odpoczynek |
Choć nasza rodzina była daleko, to sąsiedzi starali się ję zastąpić jak tylko mogli. Gdy przyjechaliśmy z Asią, wieczorem wpadli na pępkowe. Wiedząc, że nie będziemy przygotowani na takie zaskoczenie, wszystko przynieśli: ciasto, sałatkę, wódkę, soki i ...kieliszki. Bardzo jestem im wdzięczna za te wszystkie chwile, kiedy tak po prostu wpadali do nas. Dzieki temu czuliśmy się jak u siebie. Odwdzięczaliśmy się im tym samym... Jak dobrze, że Gabi mieszkała zaraz obok.
|
z ukochaną ciocią Gabi |
|
Ciasto dla Asi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz