"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















sobota, 3 listopada 2012

Kochający Boga...


Świadomie pomijam kilka oczekujących na publikację postów... Uroczystość Wszystkich Świętych to wyjątkowy czas... Każdy przeżywa go na swój sposób. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych dni w roku, zawsze pełen duchowego szczęścia. I choć tradycją jest odwiedzanie grobów i wspominanie zmarłych z naszych rodzin, i choć nie rzadko smucimy się z tego rozstania, to w moim sercu jest jednak więcej radości.
W Anglii brakuje mi tego "innego", naszego świętowania. Oczywiście wszystkie Kościoły Chrześcijańskie świętują tego dnia, jednak to nie to samo. Pustki na cmentarzach są plusem, ale nie pali się zniczy, więc nie ma tej cudnej wieczornej łuny, nie ma tego ciepła, nie ma zapachu palących się zniczy. I tak sobie myślę, że te nasze oświetlone cmentarze są dużo ciekawsze od tutejszych przebierańców.


Postanowiłam  odwiedzić pobliski cmentarz z moimi dziewczynkami. Droga prowadzi przez cudny park. Miałam więc czas, by poopowiadać Hani o porach roku, o przemijaniu, o cmentarzu oraz o tym, kim są święci. Nie są to łatwe tematy... pozostało na tym, że Święty, to ten, który po prostu kocha Boga i Go słucha... A, że dodatkowych pytań "dlaczego...?" było tak dużo, delikatnie przekierowałam rozmowę na jesień, na tamte dyskusje przyjdzie jeszcze czas...



W domu na parapecie jest już stos liści, a tu po drodze jeszcze tyle pięknych... Kieszenie zostały ponownie wypełnione...








Park naturalnie przechodzi w cmentarz. Oddziela go tylko niski kamienny murek. Zastanawiam się czasem, co też myślą sobie biegające tutaj ludzie, czy go w ogóle zauważają?


Jak pisałam kiedyś w odrębnym poście, cmentarz jest dla mnie szczególnym miejscem. To kościół powinien sprawiać odczuwanie tego wrażenia, że Bóg jest teraz i tutaj, i sprawia, ale nie zawsze, tymczasem cmentarz zawsze wprowadza mnie w ten mistyczny świat. I nie ma tu fascynacji śmiercią, bardziej ludzką duszą... poszczególnymi ludzkimi historiami.


Na cmentarzu dzieje się więcej niż byśmy się spodziewali, ma on również i swoich żywych mieszkańców...


... nadmorskie ptaki...


...kruki...


...i wiewiórki...

Czy rozmawianie ze zmarłymi jest dziwne? Czy jest jakimś wykroczeniem? Zawsze, gdy się modlę nad grobami to jest to rozmowa... Moje siostry, babcie i dziadków proszę o opiekę, o wstawianie się u Boga, o to by w niebie pamiętali szczególnie o Asi... A co, jak mi odpowiedzą? Ha, ha... Odpowiadają... czasem się przyśnią, a czasem na moją prośbę, gdy boję się, że budzik nie zadzwoni, obudzą...


Moje dziewczynki już się chyba przyzwyczaiły do naszych cmentarnych spacerów. Tym razem postanowiłam zaryzykować i wyciągnęłam Asię z wózka. Ktoś musiał pchać wózek, więc Hania przejęła moją rolę... Asia dała się prowadzić...



Wspólny spacer najwyraźniej im się spodobał i trwałby dłużej gdyby nie nagła zmiana pogody. Jak to w Anglii bywa, nagle słońce zniknęło, zerwał się wiatr i zaczął padać... grad!!! Schronienie znalazłyśmy w krużganku kaplicy...


Stamtąd oglądałyśmy pobliskie groby. Hania zainteresowana co chwilę pytała: "A co tu pisze?". Opisy grobów tak bardzo różnią się od tych naszych polskich... "A czemu ta pani kochała swojego męża? A czemu za nim tęskni? A gdzie on odszedł? A ile dzieci miał i jak miały na imię?"... Niekończąca się lista pytań... Ale mając w pamięci słowa, niestety zmarłego niedawno Ojca Piotra Lenartowicza, że: "Najgorszą rzeczą jaką rodzice mogą uczynić dziecku, to zabić w nim ciekawość", starałam się na każde odpowiedzieć. Cóż, nic innego do roboty nie miałam, musiałyśmy to chwilowe załamanie pogody przeczekać.




Ale zabrakło zniczy, ciepła, światła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...