W tym roku Dzień Dziecka przeciągnął się nam troszkę... Nadal trwa, stąd część I naszej historii. Dla Asi właściwie to nie ma różnicy, co za dzień jest. Hmmm.... a może ma, tylko ja sobie z tego nie zdaję sprawy??? Asię cieszą różne rzeczy, ale też i te same rzeczy mogą w niej wywołać złość. Natomiast w przypadku Hanusi jest inaczej tzn. jest normalnie i w miarę łatwo jest przewidzieć jej reakcję. Dlatego też już dawno zaplanowaliśmy niespodziankę na Dzień Dziecka - wypad z tatusiem na basen!!! Pewnie dla niektórych to normalka, ale jak się ma tatę, który studiuje, a w prawie każdy wolny dzień pracuje, to każda chwila spędzona sam na sam z nim należy do najpiękniejszych. 30 maja Olo miał ostatni a tym samym największy bo całoroczny teoretyczny test - to był dzień, na który czekaliśmy wszyscy, bo wiedzieliśmy, że po tym dniu w końcu będziemy mieli więcej czasu dla siebie. Tak więc Dzień Dziecka rozpoczęliśmy 31 maja wyprawą na basen. Ja zajęłam się Asią (Asia ma basen raz w tygodniu w szkole a poza tym była świeżo po antybiotykoterapii, więc zdecydowaliśmy, że jeszcze troszkę poczekamy) a Hania z tatą udała się na miejsce niespodzianki - Life Centre - nowiutkie, dopiero co otwarte centrum, gdzie przed olimpiadą będą trenować niektórzy sportowcy z zagranicy. Bardzo spodobało mi się to, że jeśli nie ma tłumów to nie ma też ograniczeń czasowych i można się pluskać, ile się chce. Bez stresu, bez nacisków - ważne zawłaszcza jeśli się jest z dziećmi.
Hania była wniebowzięta!!! I wiemy już na pewno jedno, od września Hania rozpoczyna lekcje pływania. W końcu najlepsza inwestycja to inwestycja w umiejętności dziecka, w rozwijanie talentów, a poza tym mniejszy stres w przyszłości...
Zgadam się :-)
OdpowiedzUsuńJak jest możliwość to uczyć dzieci różnych umiejętności.
Pływanie jest bardzo potrzebne
i dla zdrowia i dla urody i towarzysko ;-)
Świetny pomysł z tą nauką pływania:)
OdpowiedzUsuńHania już w Turcji w zeszłym roku wykazywała nadzwyczajne umiejętności.
Mój Dawid boi się basenów i kurczowo trzyma się szyi a Hania bez problemu nawet sama do głębokiej wody wskakiwał:)
Na marginesie zapytam czy nie wiesz Aniu co się stało,że jako moją lokalizację wyświetla Warszawę;/
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zmienić.Już dawno to zauważyłam.
Pojawiam się u Ciebie dość często a tu Wawa wyskakuje;/
do Szkoły Tanca ją wysłać siostrzyczko
OdpowiedzUsuńbędzie balet, jak się uda - od września
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga od początku. Wzruszylam się Wasza walka o Asie i Asi walka. Pięknie piszesz o Waszej historii mimo ze pełna jest bólu i ciężkich chwil, widać miłość i optymizm. Będę tu często zaglądać.
OdpowiedzUsuńPS. Myslas o wydaniu książki? Masz ogromna łatwość pisania.
Dziękuję stylish girl, że czytasz, że wzruszasz się... to prawda pisze mi się stosunkowo łatwo, ale chyba nie aż tak by wydać książkę, chociaż kto wie, może w przyszłości... ciepło pozdrawiam z pochmurnego dziś Plymouth
OdpowiedzUsuń