To intrygujące, a nawet czasem irytujące, jakie upodobania mają nasze dzieci. Cóż, w tym względzie Asi pozwalamy na wszystko, ważne, że się interesuje czymkolwiek. Ona tymczasem wybrała sobie schody. Może dlatego, że klatka schodowa, jest u nas zawsze zamknięta, niedostępna więc tym bardziej atrakcyjna.
Zainteresowanie to pojawiło się u niej jakiś rok temu. Z początku było bardzo ciężko. Zaczęło się od wchodzenia, oczywiście za rękę i tylko krok, dwa, no może trzy...Była to pewna forma fizjoterapii, ale nie mówiliśmy tego Asi, by nie zareagowała na nią tak, jak na każdą inną terapię. Z czasem, jak to Asia, zaczęła doskonalić wchodzenie, szło jej coraz lepiej - czyli więcej schodów i szybciej. Potem zaczęła próbować schodzić. To było trudniejsze... znacznie trudniejsze, bo trzeba kontrolować napięcie mięśni w nogach w trochę inny sposób. Do tej pory nie patrzy na schody, stopień wyczuwa nogą. Szkoda, ale zawsze to jakieś rozwiązanie.
Wiosną tego roku przebywając w ogrodzie, zaczęła nam uciekać właśnie na schody.
Tak na marginesie to jej "chodzenie" jest dla nas nadal niesamowite. Nie przyzwyczajeni to tego, łapaliśmy się na tym, że gubiliśmy ją z oczu nie wiedząc gdzie jest, a ona tak po prostu wyłaziła zza drzewa, krzaka czy domu, niczym widmo...
Wracając do schodów... zaczęła po nich wchodzić sama. Czasem nie zauważywszy jej ucieczki, znajdywaliśmy ją w połowie schodów, jak pięknie, trzymając się poręczy, szła dzielnie walcząc i łapiąc za każdym razem równowagę. Teraz ten wyczyn jest normalną jej aktywnością, mało tego, nie potrzebuje już poręczy, wystarczy ściana...
Wersja od tyłu....
Wersja z boku...
Podczas naszych chwil spędzanych w ogrodzie, największą radość doświadcza Hania. Czasami jej szaleństwo nie zna granic, jak na poniższym filmiku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz