Nasza kolejna niespodzianka dla dziewczynek dotyczyła kolejnego wypadu. Tym razem padło na stolicę sufingu - Newquay. Uwielbiam plaże w tym miasteczku i uwielbiam atmosferę, jaka jest spowodowana przez wszędobylskich surferów.
Sprawdziłam godziny odpływu i przypływu dzień wcześniej i akurat miała być najniższa fala w czasie naszego przyjazdu. Nic dodać, nic ujać. Pogoda miała być rewelacyjna, choć i tak 4 C mniej niż w Plymouth, więc na wszelki wypadek spakowałam nie tylko piknikowe rzeczy.
Dziewczynki jak tylko poczuły ciepły piach pod stopami, były nie do poznania - Hani uśmiech nie schodził z twarzy. Biegała i piszczała, a Asia jej wtórowała. Widzac, że raczej nie unikniemy mokrych ubrań, postanowiłam wcisnać obie moje baby do pianek. Z Hania poszło łatwo i szybko, taki chuderlak zmieści się do wszystkiego. Z Asia było trochę naciagania, ale jak już pupa się wcisnęła, reszta sama wskoczyła. Na pewno było im ciepło, bo bez namysłu pognały w stronę wody.
Asia powolutku, ale jak zauważyła, że pomimo zimnej wody nie jest jej chłodno, poszła w ślady siostry, i bez krzyków i pisków pluskała się na całego.
A po kapieli przyszedł czas na wyczekiwany piknik, pyszne jedzonko i długi spacer po cudownej plaży...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz