"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















wtorek, 27 sierpnia 2013

St. Michael's Mount


St. Michael's Mount czekało na nas od dawna... Wiele razy przejeżdżaliśmy obok i nawet zatrzymywaliśmy się by popatrzeć, ale dopiero teraz udało nam się przejść przez morze sucha stopa.

ŻE CO??? Zapytacie...

A że to.... St. Michael's Mount pieszo jest dostępne tylko w czasie odpływu, czyli raczej krótko w ciagu dnia i za każdym razem, kiedy tam byliśmy, był przypływ. Tym razem, uparliśmy się... Sprawdziliśmy godziny odpływu i okazało się, że tego dnia zdarzymy dojechać i być może uda nam się również zwiedzić zamek. Może, gdyż z Asia to nigdy nie wiemy, czy będziemy w stanie osiagnać cel.





Po przybyciu na parking upewniliśmy się co do odpływu. Był, a ścieżkę prowadzaca do wyspy zobaczyliśmy po raz pierwszy w życiu.
Niestety architektura terenu raczej odstraszała niepełno sprawnych. Pani w kasie pokazała nam na zdjęciach utrudnienia w poruszaniu się i tym samym upewniła nas w tym, że wózkiem nie ma szans na zwiedzenie wyspy...

Więc Olo podjał męska decyzję... Idziemy, ile może iść za rękę, to to tyle pójdzie, a resztę "na barana".


I przeszła, nawet sporo...

Zamek za bardzo nas nie zachwycił - nasze "fortece" sa bardziej imponujace, nawet jesli pozostaly po  nich same ruiny...
Za to ogrody angielskie... zawsze piękne i wypielęgnowane.



Zdarzyliśmy zobaczyć zamek, ale na ogrody już nie starczyło nam czasu. Z daleka dostrzegliśmy, że przypływ powoli zabiera nam możliwość przejścia na druga stronę. Mogliśmy czekać na pełny przypływ, by na brzeg wrócić łodzia, co było by nieco trudne dla nas, albo gnać co sił by przejść kolejny raz sucha stopa.


No i przeszliśmy w tzw. ostatnim momencie, choć po nas znalazło się sporo odważnych wędrowców, ale co do tej "suchej stopy" to już nie jestem pewna...

środa, 21 sierpnia 2013

Tatrzański epizod urodzinowy

Olo podarował mi jeden z piękniejszych prezentów. Zabrał mnie tam, gdzie od wielu lat pragnęłam dojść... do Doliny Pięciu Stawów....
Był to piękny, choć w końcowym efekcie bardzo wyczerpujacy dzień. Szło mi się wyjatkowo bardzo dobrze i sprawnie, gorzej było ze schodzeniem - nigdy więcej - schodzenie z Zawratu do Doliny Gasienicowej to moje najtrudniejsze górskie doświadczenie.
Ale satysfakcja jest, a mięśnie czuję jeszcze teraz...


Wyjazd z Jabłonki, godz. ok 6:00


Na szlaku, okolice Siklawy, godz. ok 9:00


Dolina Pięciu Stawów, godz. ok 9:45









Odpoczynek i szarlotka w schronisku, godz. 10:00 - 11:15







Zawrat, godz. 13:00

Ze względu na trudność schodzenia i liczne "mijanki" przejście tego odcinka zajęło nam godzinę więcej.

Czarny Staw Gasienicowy, godz. ok 15:45

Schronisko "Murowaniec" w Dolinie Gasienicowej, powrót do Kuźnic, godz. ok. 17:00





wtorek, 13 sierpnia 2013

Kynance Cove



W końcu udało nam się dotrzeć do jednego z najpiękniejszych miejsc w Kornwalii.
Chwalona nie tylko przez przyjaciół, ale i przez światowe przewodniki plaża, została odkryta przez nas tuż przed zachodem słońca. Odsłaniała się powoli... mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na czas całkowitego odpływu. W czasie przypływu cała plaża jest całkowicie zalana. 
Tak czy owak, dostęp do niej nie jest łatwy, zwłaszcza dla Asi. Ale od czego ma się przyjaciół !!! Bez nich nie dalibyśmy rady...                     



To, co zobaczyliśmy z góry było tylko niewielka zapowiedzia "miłości od pierwszego wejrzenia".
Asi "kareta" pozwoliła nam dotrzeć prawie do wszystkich zakatków plaży - prawie, gdyż miejscami jest ona za bardzo kamienista. Niestety, aby spędzić kilka godzin na plaży, trzeba się na niej pojawić około 3 godzin przed odpływem, a my nie dość, że o zachodzie słońca, to przy pełnym odpływie, co oznaczało, że za wiele czasu nie mamy, zwłaszcza na przejazd wózkiem.

Urok padł na wszystkich. Już wiedzieliśmy, gdzie będziemy wysyłać naszych gości...

Poniżej krótka fotorelacja.








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...