W końcu się doczekaliśmy...Dotarło do nas prosto z fabryki, świeżutkie, jeszcze pachnące drewnem specjalne łóżeczko dla Asi. Dlaczego specjalne? Dlatego, że dla wyjątkowo specjalnej dziewczynki!!! Do tej pory Asia spała tylko i wyłącznie w swoim turystycznym łóżeczku. Od urodzenia spała w takim. Również po chorobie... wtedy to było dla niej najlepsze rozwiązanie. Zamknięta przestrzeń, miękkie z każdej strony więc i bezpieczne, zwłaszcza dla kogoś, kto w wyniku choroby na jakiś czas całkowicie stracił wzrok i na dodatek został obdarzony padaczką...
Cóż, jak na jej wzrost i wagę oraz ruchliwość, łóżeczko turystyczne nie spełniało żadnych wymogów bezpieczeństwa. Ale jak to Asia, w łóżeczku nie-bezpiecznym, zachowywała się w sposób nad wyraz bezpieczny i co więcej, uwielbiała tą swoją maleńką zamkniętą przestrzeń. Tam czuła się najbezpieczniej!!!
Asia nigdy nie spała z nami. Po prostu ani my ani ona nie potrafiliśmy wspólnie spać. Tak samo jest z Hanią. Od maleńkości wolały swoje własne miejsca. Więc opcja spania z Asią nigdy nie wchodziła w grę. Zastanawialiśmy się nad materacem, i pewnie Asia nie miałaby problemów ze spaniem na nim. Jedynym problemem byłoby to, czy w nocy nie uderzy się w głowę... Ale poważniejszą kwestią jest to, że Asia budzi się w nocy i jeśli jest w zamkniętej przestrzeni, to sobie posiedzi, poskacze, coś pogada i zasypia. Nikt nie musi do niej iść ( nasza obecność wywołałaby w niej za dużo radości i przebudzenia). Więc, gdyby to był materac, Asia mogłaby postanowić w środku nocy pobawić się swoimi grającymi zabawkami. Zabranie jej ich w czasie zabawy oznaczałoby nic innego jak, jak wywołanie histerii. Poza tym mogłaby też wyjść z pokoju i spaść ze schodów. A że oboje z Olkiem mamy nadzwyczaj wielką potrzebę snu, to powyższe opcje nie wchodziły w grę. Asia po prostu nie jest jeszcze gotowa na spanie w otwartej przestrzeni.
Jeszcze będąc w Polsce szukałam w internecie inspiracji co do pomysłów łóżeczka dla Asi. Nawet stworzyłam projekt i wstępnie rozmawiałam ze stolarzem. Ale wyjechaliśmy, więc szukałam rozwiązania tutaj na miejscu. Znalazłam świetną propozycję "safe space", ale niestety bardzo drogą - opcja dla Asi to koszt 3600 funtów, czyli ok 18 tyś. zł!!!! Po konsultacji z miejscową fundacją CEREBRA (opiekującą się dziećmi, które doznały zniszczenia mózgu) dostałam niestety odmowę jeśli chodzi o pomoc finansową, ale za to zaproponowali mi tańszą opcję z firmy współpracującej z nimi. Początkowo nie chciałam drewnianego łóżeczka, ale okazało się, że jest ono bezpieczne, stabilne, i że na obecną chwilę spełnia wszystkie Asi potrzeby. Wyceniono je na 2600, czyli tysiąc mniej. Nasz udział to 500 funtów... i dlatego tak bardzo cenię tutejsze fundacje... Zazwyczaj pokrywają do 80% wartości fundowanej rzeczy, a że wszystko, co jest zwane "specjalnym", kosztuje kilka, a czasem kilkanaście razy więcej, taka pomoc jest po prostu zbawienna.