Od kiedy jesteśmy w Plymouth, różne osoby czy organizacje starały nam się pomóc w organizacji naszego życia, zwłaszcza jeżeli chodziło o dzieci. Jednak najbardziej zaangażowała się Maria z YMCA - organizacji znanej w Polsce, w tym również w Krakowie (przynajmniej tam miałam okazję zapoznać się z ich działalnością). http://pl.wikipedia.org/wiki/YMCA Działa również odpowiednik żeński YWCA, ale ogólnie chodzi o wspomaganie rozwoju dzieci i młodzieży.
Początkowo chodziło tylko o zobaczenie ich przedszkola oraz o uczestniczenie w grupie dla dzieci nie objętych jeszcze obowiązkiem szkolnym (w Anglii 4-5 rok życia, w zależności czy dziecko urodziło się do 31 sierpnia czy po tym terminie). Maria zaangażowała się bardziej, zaskoczona negatywnie, że na wszystko trzeba czekać tak długo, starała się nas wspierać i naciskać na innych, by przyspieszyć pewne procedury. Bardzo ją polubiłam, ze wzajemnością. Jeśli jej przełożeni się zgodzą, to moje wyroby znajdą się u nich na recepcji i będą sprzedawane charytatywnie (na delfinoterapię dla Asi). Może też zorganizuje dla nich jakieś warsztaty, a oni dla mnie (już mi proponowała profesjonalny kurs udzielania pierwszej pomocy).
No tak, ale nie o Marii miało być... Chodziłam z dziewczynkami raz w tygodniu na grupę dla dzieci, gdzie to dzieciaki po prostu figlowały, goniły, śpiewały i robiły co tylko chciały...
Skąd "Goodbye" w tytule? YMCA już nie będzie się nazywało YMCA... zostało przejęte przez "4children". Nie wiem, czy to dobrze czy źle. Na nas się to nie odbije, a wręcz skorzystamy bardziej, gdyż "4children" obejmuje opieka dzieci do 19 lat, więc poza przedszkolem i szkołą może coś się jeszcze znajdzie dla dziewczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz