"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"

ks. Jan Twardowski


















piątek, 31 sierpnia 2012

Powroty

No i kolejny raz szczęśliwie powróciliśmy... ach te powroty... Człowiek jakoś tak przyzwyczaja się do zmian i dobrze mu... aż do momentu kiedy zatęskni. I dobrze jeśli może powrócić...

I znowu po dwóch dniach jazdy, po przejechanych 2000 kilometrów wracam i staram się ogarnąć to wszystko dookoła. Dziewczynki, pomimo zmęczenia spisały się na medal, mąż jeszcze lepiej - zwłaszcza fundując mi niespodziankę - nieplanowane zwiedzanie Brukseli. Pomimo wariactwa na drodze i samych kolizyjnych skrzyżowań, wszędobylskich tramwajów, znaków drogowych, że nie wiesz czy masz skręcać za czy przed nimi, objazdami w obcym języku to... no, muszę powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo spodobało mi się to miasto. Architektura, zieleń, wszystko zadbane... bardzo ładne...

Ale z powrotami wiążę zawsze nadzieję... co teraz? Jaki cud? W ciągu roku było ich kilka małych... maleńkich jak ziarnko piasku, ale czyniących wielką różnicę. Jesteśmy świeżo po delfinoterapii i czekamy... czekamy i obserwujemy. Pewnie też jesteście ciekawi naszych wrażeń i kolejnych doświadczeń z delfinami. Jeszcze troszkę trzeba będzie poczekać na moją relację. Sporo zdjęć do opracowania, sporo historii do opisania. Więc zanim to wszystko, pozwólcie, że dokończę rozpoczęte posty z czasu "przeddelfinoterapeutycznego". 

sobota, 4 sierpnia 2012

Orawskie Lato - Małe Podhale

"Małe Podhale" - to zespół, do którego czuję ogromny sentyment, na próbach którego spędziłam mnóstwo czasu... Do tej pory, gdy oglądam ich tańczących, wiem jaki będzie układ, jakie kroki... 
Czas nauczyć Hanię...


To, co ich wyróżnia to gra na zbyrcokach... posłuchajcie...








Orawskie Lato - konkurs wspinania na pal

I ostatni, trzeci konkurs - wspinanie na pal... hmmmm, podziwiam ochotników, bo przecież tak łatwo tu o kompromitację. Pierwszy wszedł, jak widać na poniższym zdjęciu...





Ale drugi, to po prostu wbiegł na pal...


Orawskie Lato - popisy Hajduków

Drugim konkursem Orawskiego Lata są popisy hajduków. Kilku chętnych dzielnie rywalizowało w tym trudnym tańcu. Jako dziecko byłam w stanie przez jakiś czas utrzymać równowagę, teraz niestety... Spróbowałam i nic mi z tego nie wyszło... Czas potrenować...








piątek, 3 sierpnia 2012

Orawskie Lato - Konkurs "Masło moje masło"

Ostatnim dniem zjazdu był dzień Orawskiego Lata, które na Orawie obchodzi się hucznie od kilkudziesięciu lat. Impreza co roku gromadzi więcej ludzi. Pamiętam, gdy była dzieckiem, obchodzono ten dzień w nieistniejącej już muszli koncertowej. Obecnie wszystko odbywa się na jabłończańskim stadionie sportowym.

Pomiędzy występami kapel i zespołów z Orawy odbywają się tradycyjne konkursy. Pierwszym z nich jest konkurs "Masło moje masło". 
Chodzi o to, by być najszybszym w robieniu masła oraz aby było go najwięcej. Konkurs zabawny dla publiki, wyczerpujący dla uczestniczek [mężczyźni zazwyczaj tylko przytrzymują co trzeba, obserwują i poganiają], ale przede wszystkim smaczny...










Asia przetestowała wyrób regionalny... trzy kanapki to trochę za mało by wydać sprawiedliwy werdykt...



ale uśmiech mówi sam za siebie...


czwartek, 2 sierpnia 2012

Koncertowo i folkowo

W ramach zjazdu każdego dnia do późnej nocy odbywały się koncerty. Pierwszego dnia grano muzykę folkową, czyli orawską. Tego dnia także zaprezentowały się zespoły taneczne z całej Orawy oraz z Chicago. Niestety nie miałam przy sobie aparatu fotograficznego więc nie mam z tego dnia zdjęć. Nauczona doświadczeniem drugiego dnia byłam przygotowana do "pstrykania".Tym razem, już nie folkowo, a klasycznie i rozrywkowo. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo utalentowani ludzie pochodzą z Orawy.

Jako pierwszy wystąpił pan Andrzej Łuka, który już wcześniej koncertował w kościele w czasie Mszy Świętej na rozpoczęcie zjazdu. Pan Andrzej jest słynnym organistą i kompozytorem. Obecnie mieszka i pracuje w Zurychu grając, nauczając i komponując.




Synowie pana Stefana Nemtusiaka, barytona śpiewającego w Operze Narodowej. Niestety sam nie mógł wystąpić, ale synowie spisali się medal zastępując go grając utwory na klarnet i fortepian.



Tego zespołu nie trzeba przedstawiać, ale przyznam, że De Press akustycznie brzmi rewelacyjnie...


Mateusz Ziółko... podbił serce nie tylko Foremniakowej, ale i całej Orawie... uwielbiam go słuchać. Tego wieczoru wykonał jeden z moich ulubionych utworów: http://www.youtube.com/watch?v=Mc0zlJZr4hc


Ania Dudek, program X-Faktor pozwolił jej zabłysnąć wśród swoich - czekam na płytę.


Gabriela Grzybacz, pozostaje dla mnie wielkim zaskoczeniem... Niezwykle utalentowana pianistka i na dodatek skromna z wysoką kulturą osobistą... myślę, że jeszcze w Polsce o niej usłyszymy.


Dominika Grzybacz, 10-letnia dziewczynka, bije na głowę wszystkie dzieciaki, które w Polsce mogliśmy usłyszeć w muzycznych programach. Jej występ zakończył się owacją na stojąco oraz koniecznym bisem.


Zespół ARVA, co z węgierskiego oznacza ORAWA, łączy elementy folku orawskiego i węgierskiego. Przyznam, że pierwszy raz ich usłyszałam właśnie tego dnia.


Ania Bugajska - śpiew oraz Anita Steckiewicz - fortepian. Piękny śpiew, piękny repertuar.


A trzeciego dnia całą rodziną udaliśmy się na stadion na koncert DE PRESS. Tym razem nie akustyczny, ale na ostro i głośno. Oczywiście zaczęło się od dmuchanych zjeżdżalni...



...i spacerów z dziadziem... Asia tego dnia przeszła za rączkę jakieś 300m...


A sam koncert - profesjonalnie, na dużej scenie...






Szaleństwa Hanki nie miały końca...




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...